2024-04-23 16:43, akt.2024-04-23 17:11
publikacja
2024-04-23 16:43
aktualizacja
2024-04-23 17:11
Żołnierze, którzy stacjonują w Polsce, to swego rodzaju przesłanie, że NATO będzie bronić swoich sojuszników - powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.
Szef NATO Jens Stoltenberg oraz premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak spotkali się we wtorek w 1 Warszawskiej Brygadzie Pancernej im. gen. Tadeusza Kościuszki w Warszawie.
Stoltenberg zaznaczył, że NATO zależy na wypracowaniu sposobów, dzięki którym pomoc Ukrainie będzie "bardziej przewidywalna, jeszcze bardziej stabilna". "Tworzymy wieloletnie plany zaangażowania finansowego" - zapowiedział sekretarz generalny NATO na wtorkowej konferencji prasowej.
Podkreślił rolę Polski w zapewnianiu możliwości wojskowych Ukrainie i przyjmowania uchodźców. "Również w Stanach Zjednoczonych podjęte zostały decyzje o kolejnym pakiecie wsparcia dla Ukrainy. W zeszły piątek ministrowie obrony krajów NATO zdecydowali się na kolejne działania w sferze obrony przeciwlotniczej: Niemcy mają dostarczać kolejne systemy Patriot, oczekujemy, że spotkania ministrów niedługo przyniesie konkretne rezultaty" - przypomniał Stoltenberg.
Takiego poziomu jeszcze nie było. Wielka Brytania znacznie zwiększy wydatki na obronnośćJak dodał, podejmowane dziś decyzje będą miały wpływ na kolejne pokolenia. Wskazał na zagrożenie ze strony Rosji, zyskującej wsparcie Chin, Iranu i Korei Północnej. "Kwestia bezpieczeństwa nie jest kwestią regionalną, a globalną. Musimy działać wspólnie z partnerami, którzy podzielają nasze wartości, by zapewnić bezpieczeństwo w wymiarze transatlantyckim" - zauważył szef NATO.
Podkreślił, że NATO to sojusz obronny, nie dążący do konfliktu z Rosją. Zaznaczył jednocześnie, że Sojusz zamierza dbać o bezpieczeństwo osób, żyjących na terytoriach krajów NATO. "Żołnierze, którzy stacjonują tutaj, w Polsce, to swego rodzaju przesłanie, że NATO będzie bronić swoich sojuszników" - zapewnił Stoltenberg.
Stoltenberg: Silne NATO jest dobre dla Europy, ale jest też bardzo korzystne dla Stanów Zjednoczonych
Na konferencji prasowej po ich wystąpieniach padło pytanie o sytuację na Bliskim Wschodzie, artykuł piąty Traktatu północnoatlantyckiego i ostatnie rozmowy z kandydatem Partii Republikańskiej na prezydenta Donaldem Trumpem.
Rishi Sunak podkreślił, że oczywiste jest, że Wielka Brytania zawsze była częścią NATO. "Oczywiście to, że mamy inwestycje i to, że mamy potencjał nuklearny odstraszający, to jest niejako podstawą naszego bezpieczeństwa. (...) Teraz oczy wszystkich zwróciły się na Bliski Wschód, ale nie możemy zapominać o sytuacji w Europie, o tym, co się dzieje na naszym kontynencie i o tym, co się dzieje z rosyjską agresją" - ocenił szef brytyjskiego rządu.
Zaznaczył, że oczywiście z Donaldem Trumpem każdy będzie jeszcze rozmawiać. "Jeżeli Putina nie zatrzymamy w tej chwili, to każdy kolejny krok będzie kosztować nas znacznie więcej, dlatego musimy inwestować w siłę odstraszania po to, by Putin nie zatriumfował" - powiedział Sunak.
Jens Stoltenberg zaznaczył, że silne NATO jest dobre dla Europy, ale jest też czymś bardzo korzystnym dla Stanów Zjednoczonych. Jak dodał, niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, pozostaną one jednym z najważniejszych i najbardziej lojalnych sojuszników.
"W interesie Stanów Zjednoczonych jest to, by NATO było silne, bo to są dziesiątki partnerów, dziesiątki sojuszników, dzięki temu Stany Zjednoczone też są bezpieczne" - mówił Stoltenberg.
Przypomniał, że Stany Zjednoczone to 25 procent światowego PKB, które razem z innymi sojusznikami NATO stanowi wartość 50 procent światowego PKB. "Pamiętajmy o tym, że dzięki Stanom Zjednoczonym NATO jest silniejsze, ale też dzięki NATO Stany Zjednoczone są silniejsze i bezpieczniejsze" - zaznaczył.
Dodał, że jest przekonany, że Stany Zjednoczone pozostaną zaanagażowanym sojusznikiem NATO. "W kongresie amerykańskim i w społeczeństwie amerykańskim rola NATO jest postrzegana jako bardzo ważna" - podkreślił Stoltenberg.
Wskazał, że krytyka ze strony Stanów Zjednoczonych, nie tylko ze strony Donalda Trumpa, ale też ze strony "innych postaci na scenie amerykańskiej, to nie była tak naprawdę krytyka wymierzona w sojuszników NATO".
Wyjaśnił, że "to była raczej krytyka wymierzona w stosunku do tych sojuszników, którzy nie wydają odpowiednich kwot na obronność i na NATO, ale w tej chwili sytuacja się zmienia".
Zaznaczył, że w tej chwili dwie trzecie sojuszników wydaje około 2 procent swojego PKB na obronność. "Myślę, że Europa i Stany Zjednoczone i szerzej Ameryka Północna będą zjednoczone w obliczu zagrożeń" - mówił szef NATO.
Wyraził też kondolencje z powodu śmierci hiszpańskiego kaprala, uczestniczącego w manewrach NATO na poligonie w Bemowie Piskim, na północnym wschodzie Polski, który zginął w poniedziałek podczas ćwiczeń.
Autorka: Aleksandra Kuźniar
pj/ par/