2024-05-22 09:35, akt.2024-05-22 12:52
publikacja
2024-05-22 09:35
aktualizacja
2024-05-22 12:52
Rząd Rosji, bez uzgodnienia z władzami Finlandii i Litwy, postanowił zmienić przebieg granicy z tymi państwami na Morzu Bałtyckim - poinformowało Radio Swoboda. Helsinki zaapelowały do Moskwy o przestrzeganie prawa międzynarodowego, w szczególności Konwencji ONZ o prawie morza.
Kreml podjął decyzję o zmianie granic we wschodniej części Zatoki Fińskiej, a także nieopodal miast Bałtyjsk i Zielenogradsk w obwodzie królewieckim. Postulowane przez stronę rosyjską korekty mają dotyczyć m.in. kilku wysp niedaleko wybrzeża Finlandii oraz okolic Mierzei Wiślanej i Kurońskiej.
Autorzy projektu, przedstawionego we wtorek przez rosyjski resort obrony, argumentują, że dotychczasowy przebieg granicy, obowiązujący od 1985 roku, "nie w pełni odpowiada aktualnym uwarunkowaniom geograficznym" - przekazało Radio Swoboda, powołując się na uchwałę rządu Rosji.
Z rządowego dokumentu nie wynika, czy Rosja zamierza zwiększyć, czy też zmniejszyć powierzchnię swoich wód terytorialnych na Bałtyku - podała agencja Reutera.
Opozycyjni rosyjscy dziennikarze zauważyli, że Rosja zgłosiła roszczenia terytorialne wobec Finlandii i Litwy równocześnie z początkiem ćwiczeń z użycia taktycznej broni jądrowej, które we wtorek rozpoczęły się w Południowym Okręgu Wojskowym. Według Kremla te manewry to odpowiedź na "prowokacyjne oświadczenia i groźby przedstawicieli państw zachodnich".
Minister spraw zagranicznych Finlandii Elina Valtonen wezwała Kreml do przestrzegania postanowień Konwencji o prawie morza, przyjętej w 1982 roku i obowiązującej od 1994 roku. Stronami tego porozumienia jest większość krajów świata, w tym m.in. Rosja, Finlandia i Litwa.
MSZ Litwy: rosyjskie plany zmiany granic morskich to prowokacja
„Takie działania Federacji Rosyjskiej są postrzegane jako celowa, ukierunkowana, eskalacyjna prowokacja mająca na celu zastraszenie sąsiednich państw i ich społeczeństw. To kolejny dowód na to, że agresywna i rewizjonistyczna polityka Rosji zagraża bezpieczeństwu sąsiednich krajów i całej Europy” - czytamy w oświadczeniu litewskiego resortu dyplomacji.
MSZ Litwy poinformowało, że przedstawiciel Rosji został wezwany do siedziby resortu w celu uzyskania pełnych wyjaśnień, a działania Litwy są koordynowane z partnerami.
Litwa „wzywa Rosję do poszanowania i przestrzegania powszechnie uznanych zasad i norm prawa międzynarodowego, a także międzynarodowych i dwustronnych umów o nienaruszalności granic” - napisało MSZ.
Zgodnie z Konwencją, w skład terytorium państwa na morzu (wód terytorialnych) wchodzą morskie wody wewnętrzne, czyli m.in. obszar portów, a także morze terytorialne, rozciągające się na szerokość 12 mil morskich od tzw. linii podstawowej oraz wody archipelagowe, wytyczane zazwyczaj przez państwa wyspiarskie, m.in. położone na Pacyfiku i Karaibach.
Naczelny dowódca wojsk Szwecji: Putin bacznie przygląda się strategicznie położonej Gotlandii
"Czasy pokoju minęły. Wojna na Ukrainie zmieniła sytuację polityczną w Europie (...)" - podkreślił naczelny dowódca sił zbrojnych Szwecji gen. Micael Byden w opublikowanym w środę wywiadzie dla niemieckiego portalu RND, tłumacząc powody zwiększenia obecności wojskowej Szwecji na Gotlandii.
Na pytanie, czy jego zdaniem rosyjski dyktator "przygląda się Gotlandii", Byden odparł, że "tak, i to bacznie", a "prawdopodobnie także (należącym do Finlandii) Wyspom Alandzkim". "Gdyby Putin wmaszerował na Gotlandię, mógłby zagrażać krajom Sojuszu od strony morza. To oznaczałoby koniec pokoju i stabilności w regionie nordyckim i skandynawskim" - powiedział.
Jak dodał, Szwecja "w razie potrzeby jest w stanie wykorzystać wyspę również w operacjach ofensywnych", a także przyczyniać się do bezpieczeństwa innych krajów NATO.
"Dla Putina Morze Bałtyckie jest równie ważne, jak dla nas to, by pozostało otwarte i bezpieczne. Gdyby Rosja przejęła nad nim kontrolę i je zablokowała, miałoby to ogromny wpływ na życie w Szwecji i wszystkich pozostałych państwach położonych nad Bałtykiem" - podkreślił Byden. "Nie wolno nam dopuścić, by Morze Bałtyckie stało się dla Putina placem zabaw" - dodał.
Jako zagrożenie dla bezpieczeństwa wskazał też rosyjską flotę cieni, czyli często wyeksploatowane statki, które umożliwiają Rosji eksport produktów naftowych mimo sankcji i przeładowujące ropę m.in. u wybrzeży Gotlandii.
Te "bardzo stare, przerdzewiałe" jednostki zagrażają przede wszystkim środowisku; "Rosja mogłaby spowodować katastrofę ekologiczną tuż pod naszymi drzwiami i upozorować ją na wypadek" - ostrzegł Byden. "Nie ma też dla Rosji lepszej możliwości, by się do nas podkraść, niż zamaskować swoją obecność pod postacią starego tankowca. Rosja może też używać tych statków do podsłuchiwania naszej komunikacji, potajemnego transportu czy do podwodnych aktów sabotażu" - zaznaczył generał. (PAP)
akl/ ap/
szm/ ap/