2024-10-03 14:15
publikacja
2024-10-03 14:15
Mimo sprzedaży węgla mniejszej o 5 mln ton i spadku przychodów o 40 proc. wobec planowanych wartości, w tym roku PGG zmieści się w dotacji do zmniejszania zdolności wydobywczych na poziomie ponad 6 mld zł – powiedział prezes spółki Leszek Pietraszek.
Prezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG) uczestniczył w czwartkowej sesji konferencji Energy Days w Katowicach, poświęconej energetyce konwencjonalnej i aktywom węglowym. Pytany o spodziewane wyniki operacyjne spółki na koniec roku odpowiedział, że będą one lepsze, niż mogłyby być z uwagi na uwarunkowania, w których funkcjonuje.
Pietraszek zaznaczył, że gdy obecny zarząd PGG przyszedł do pracy w marcu br., przeanalizował parametry, w oparciu o które zostało zaprojektowane funkcjonowanie firmy w 2024 r., oraz w oparciu o które zaprojektowano dotacje.
„Wtedy zobaczyliśmy, że całkiem niedawno, bo w maju 2023 r., składając dokumenty do Brukseli (wniosek notyfikacyjny tzw. umowy społecznej dot. górnictwa węgla kamiennego - PAP) zaprojektowano, że PGG w oparciu o najlepszą - jestem przekonany - ówcześnie dla zarządu wiedzę będzie produkowała lekko powyżej 22 mln ton węgla i sprzeda ok. 22 mln ton węgla” - zrelacjonował. Dodał, że w marcu br. "okazało się po weryfikacji wynikającej z kontaktów z naszymi odbiorcami, ale też z PSE, z ministerstwami, z wszystkimi podmiotami zaangażowanymi w te procesy, że sprzedamy mniej więcej 17 mln ton węgla". "A więc 5 mln ton węgla mniej, aniżeli przygotowano do tego firmę” – stwierdził.
Prezes PGG przypomniał, że przygotowywanie pracy firmy (chodzi m.in. o podziemne roboty przygotowawcze) odbywa się w okołodwuletniej perspektywie; następnie ponoszone są koszty z tym związane, podpisywane są umowy.
„Te 5 mln ton węgla to nie jest spadek - to jest tąpnięcie, bo to powoduje spadek naszych przychodów mniej więcej o ponad 40 proc. To nie są setki milionów, to są miliardy złotych mniejszych przychodów” – zobrazował Pietraszek. Dodał, że spadek przychodów wynika też z istotnie niższych cen węgla i zmniejszonego zapotrzebowania.
Prezes zaznaczył, że w oparciu o wcześniej przyjęte parametry zaprojektowano, że PGG będzie potrzebowała „lekko ponad 6 mld zł dotacji”. Dodał, że są to dotacje do zmniejszania mocy produkcyjnych, choć zdaniem zarządu PGG w którymś momencie trzeba będzie też zacząć mówić o utrzymywaniu mocy produkcyjnej na określonym poziomie.
„Udało nam się ogromnym wysiłkiem całego zespołu w ciągu bieżącego roku zmniejszyć nasze koszty, popracować nad pozycjami przychodowymi. Po drodze mieliśmy też bardzo smutną i tragiczną sytuację na Rydułtowach, w efekcie której mamy kilkaset tysięcy ton węgla w 2024 r. do wydobycia mniej - przypomnę - węgla koksowego, który się sprzedaje na pniu” – zastrzegł.
„W efekcie tych wszystkich działań udało się doprowadzić do sytuacji, że Polska Grupa Górnicza zmieści się w dotacji. Nawet jesteśmy przekonani, odrobinę mniej tych środków publicznych będziemy potrzebować, niż wynika to ze zgłoszonego zapotrzebowania” - powiedział.
Przyznał, że kwestia zapotrzebowania na węgiel PGG i sytuacji tej spółki wiąże się też z losem sektora okołogórniczego. „To firmy, które (...) mnie pytają, jak będzie wyglądała sytuacja PGG, czy będziemy zamawiać, realizować, płacić. Pragnę uspokoić, że w najbliższej perspektywie takiego zagrożenia nie widzimy” – zasygnalizował Pietraszek. Zaznaczył, że firma musi działać w oparciu o faktyczne parametry. „Rzeczywiście jest tak, że teraz wydobywamy czy sprzedajemy tyle węgla, ile pierwotnie (w umowie społecznej dot. górnictwa węgla kamiennego – PAP) zakładano, że będziemy sprzedawać w 2031 r. Naszą rolą jest dopasowanie tego biznesu do parametrów” - stwierdził.
„I jeżeli czegoś tu potrzebujemy, to np. nowelizacji Ustawy o funkcjonowaniu górnictwa, po to, żeby móc inaczej, elastyczniej korzystać z elementów restrukturyzacyjnych, po to, żeby dookreślić, kto będzie odpowiedzialny za likwidację kopalń - czy to będzie SRK, czy to będą przedsiębiorcy górniczy itd.” – zasugerował.
Wskazał na trudności w planowaniu biznesu wobec braku informacji nt. opłat za emisje metanu. „Wiemy, że za chwilę będziemy obciążeni jakimiś opłatami, natomiast nie wiemy, ile one wyniosą, w jakiej formule będą funkcjonowały: czy to będzie kara, czy to będzie jakaś opłata, która będzie do nas wracała. Wiemy na teraz, że od stycznia 2025 r. możemy być obciążani opłatą, karą wynikającą z wypuszczania metanu, który jest przez nas ujmowany” - powiedział.
Zapewnił, że wobec wyzwań związanych z metanem PGG już wykonała i w najbliższym czasie wykona „gigantyczną pracę, żeby zwiększać ilość ujmowanego i wykorzystywanego metanu”. „Wykorzystujemy 70 proc. ujmowanego metanu. Do 2027 r. planujemy wydać na to 100 mln zł - będziemy wykorzystywać prawie 90 proc.” – zapowiedział.
„Kolejne koszty wchodzą od 2027 r., natomiast trudno mi się odnieść do tego, jaki to będzie miało skutek nasz biznes, bo nie wiem, jaka będzie wysokość tych opłat” – przyznał Pietraszek.(PAP)
mtb/ pad/