Miało być ułatwienie, praktyka pokazała co innego. Domy do 70 m kw. nie mają wzięcia

1 mies. temu 11

nieruchomości i budownictwo

Ułatwienia dla budowy domów o powierzchni do 70 metrów kwadratowych, jeden z elementów Polskiego Ładu, miały być sposobem na poprawę sytuacji mieszkaniowej. Ich budowa nie wymaga pozwolenia ani ustanawiania kierownika budowy. Okazuje się jednak, że pomysł się nie przyjął. W minionym roku w całej Polsce zgłoszono jedynie 906 takich domów, niewiele ponad jedną ósmą wszystkich.

Zgodnie z art. 29 ust. 1 pkt 1a Prawa budowlanego, stawianie "wolnostojących, nie więcej niż dwukondygnacyjnych budynków mieszkalnych jednorodzinnych o powierzchni zabudowy do 70 m2, których obszar oddziaływania mieści się w całości na działce lub działkach, na których zostały zaprojektowane, a budowa jest prowadzona w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych inwestora" wymaga zgłoszenia - ale nie decyzji o pozwoleniu na budowę.

Z danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego wynika, że w 2023 r. wydano ogółem 73 794 pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych - informuje portal Prawo.pl. Niewiele ponad jedną ósmą tej wielkości - 906 zgłoszeń - stanowiły domy mające nie więcej niż 70 metrów kwadratowych powierzchni.

Dane te nie dziwią ekspertów. Zanim jeszcze rząd oficjalnie ogłosił szczegóły Polskiego Ładu, ostrzegali oni, że "pomysł może okazać się niewypałem". Przypominali, że podobne regulacje już istnieją, a prowadzenie budowy bez nadzoru - podkreślali - będzie mieć opłakane skutki. 

- Rządowa propozycja otwiera furtkę do obniżenia jakości budowy i stawiania domów praktycznie bez żadnej kontroli - mówili wtedy przedstawiciele branży budowlanej. 

Zasady budowy wydawały się bezpieczne i mogące wzbudzić zainteresowanie. Zgodnie z nimi, domki mają powstawać według ściśle określonych reguł. Rozpiętość elementów konstrukcyjnych w tych obiektach ma wynosić nie więcej niż 6 metrów, a wysięg tzw. wsporników ma być ograniczony do 2 metrów. Działki, na których są budowane, nie mogą mieć więcej niż 500 m kw. Jednak inwestorzy nie są nimi zainteresowani. 

Okazuje się bowiem, że oferowane uproszczenia są jedynie pozorne. "To, że dom jest bez pozwolenia, nie oznacza, że nie trzeba już uzyskiwać żadnych decyzji i nie musi być zgodny z innymi przepisami" - wyjaśnia portal Prawo.pl. Jego eksperci twierdzą, że przepisy dotyczące tzw. uproszczonego zgłoszenia budowy domów są wadliwe i zawierają pułapki dla inwestorów. Ci np. boją się poświadczać, że planowana budowa jest prowadzona w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych. Jeśli bowiem nie jest, inspektorom grozi odpowiedzialność karna.

Inne wady to brak - na etapie składania dokumentów - możliwości kontroli, czy budowa będzie zgodna z przepisami. "Powiatowy nadzór budowlany zawsze może zakwestionować zgodność wykonanych robót budowlanych z prawem, np. z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, albo też dopuszczalność tego rodzaju zabudowy na danym terenie” - wyjaśnia Prawo.pl. W takiej sytuacji inspektor nadzoru może nakazać wstrzymanie prac, a nawet rozbiórkę budynku.

Dom do 70 m kw. trzeba też wybudować zgodnie z posiadanym projektem, bez możliwości jego modyfikacji. Przy zgłoszeniu domu potrzebne są te same dokumenty, co w przypadku pozwolenia na budowę. Starostwo ma miesiąc na ewentualne zgłoszenie poprawek. Jeżeli się one pojawią, urzędnicy mają kolejny miesiąc na weryfikację poprawionego projektu. "W efekcie budowa na zgłoszenie może trwać dłużej niż w normalnej procedurze" - ostrzegają eksperci. 

Czytaj więcej
Radio Game On-line