"Kredyt 2 proc." w rękach Senatu. Będą zgłaszane poprawki. "Drugie podejście"

11 mies. temu 38

nieruchomości i budownictwo

Senat we wtorek zajmie się ustawą wprowadzającą konto mieszkaniowe oraz tzw. Kredyt 2 proc. Senatorowie KO będą forsować pomysł, by był to "kredyt 0 proc.", po raz kolejny zgłaszając stosowną poprawkę. Wcześniej bez powodzenia próbowali ją wprowadzić posłowie.

Po błyskawicznym uchwaleniu ustawy w Sejmie, teraz prace nad nią rozpoczyna Senat. Ustawa wprowadza mieszkaniowe konto oszczędnościowe oraz okresowe dopłaty do rat kredytów hipotecznych udzielanych na zakup pierwszego mieszkania. To główny rządowy program, który ma realnie poprawić dostępność i obniżyć koszt kredytu na zakup własnego M. Sejm uchwalił ustawę na jednym posiedzeniu, 14 kwietnia.We wtorek będą nad nią pracować połączone senackie Komisje Budżetu i Finansów Publicznych i Infrastruktury. W środę trafi na plenarne posiedzenie.

Ustawa wprowadzi tzw. bezpieczny kredyt oparty przez 10 lat na stałej stopie 2 proc. (realnie 2 proc. plus marża), który będzie można zaciągnąć na pierwsze mieszkanie.

Maksymalna kwota kredytu, którą będzie mogła uzyskać jedna osoba to 500 tys. zł a małżeństwo lub rodzic z dzieckiem 600 tys. zł, natomiast wkład własny nie może przekroczyć 200 tys. zł.  

W trakcie prac sejmowych odrzucono poprawki opozycji, w tym propozycje Koalicji Obywatelskiej, by kredyt 2 proc. zamienić na kredyt 0 proc. Był to pomysł przedstawiony pod koniec lutego przez szefa PO Donalda Tuska.

Jak zapowiada senator KO Kazimierz Kleina, w Senacie będzie drugie podejście do wprowadzenia tej zmiany.

 - Będziemy zgłaszali poprawkę zgodnie z naszą  propozycją, by oprocentowanie było oparte na stopie 0 proc. Próba wprowadzenie takiej poprawki była już w trakcie prac sejmowych i została ona wówczas odrzucona, ale my będziemy konsekwentnie próbowali jeszcze ją wprowadzić w Senacie, choć być może z lekką modyfikacją o charakterze legislacyjnym - mówi Interii Kazimierz Kleina, senator KO i przewodniczący Komisji Finansów Publicznych. 

Dopytywany o szczegóły tłumaczy, że na razie jest propozycja, by takie oprocentowanie obowiązywało przez cały okres kredytu, ale będzie to jeszcze dyskutowane. We wtorek ustawą zajmie się Komisja Finansów Publicznych, a w środę trafi na posiedzenie plenarne.

Ustawa wyszła z Sejmu w zasadzie w niezmienionej wersji w stosunku do projektu autorstwa Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Poprawki opozycji zostały odrzucone, a poszerzono jedynie krąg uprawnionych do kredytu o osoby, które dostały nieruchomość w drodze dziedziczenia lub darowizny i zbyły ją przed osiągnięciem pełnoletności. "Bezpieczny kredyt 2 proc." będzie można uzyskać nawet na pełną kwotę potrzebną do zakupu mieszkania lub domu, korzystając z programu gwarancji wkładu własnego oferowanego przez BGK.

Otrzymywanie dopłat z budżetu jest warunkowe, między innymi nie można wówczas sprzedać ani wynająć takiego mieszkania i trzeba w nim prowadzić gospodarstwo domowe, bo w przeciwnym wypadku traci się dotacje.

Konstrukcja programu jest taka, że kredyt będzie spłacany w formule stałych rat kapitałowych, czyli malejących rat kapitałowo-odsetkowych. To powoduje, że w okresie dopłat jest więc spłacana duża część kapitału. Ten ostatni element sprawi, że zadłużenie i rata po okresie dopłat będą dużo niższe niż w przypadku kredytów spłacanych w ratach stałych. To daje szanse na uzyskanie w bankach lepszej zdolności kredytowej niż w przypadku standardowego kredytu. 

Z ostatnich szacunków Expandera publikowanych w Interii wynika, że dostępna kwota kredytu może być  wyższa niż obecnie dla zwykłego kredytu - nawet o 30 proc. uwzględniając dopłaty do rat. Jednak przy zastrzeżeniu, że banki samodzielnie będą ustalały zasady wyliczenia dostępnej kwoty kredytu i może być ona bardzo różna. Ustawa ma wejść w życie od 1 lipca 2023 roku i jak zapewniał minister Waldemar Buda na ten rok nie przewidziano limitów dopłat do programu.

Jednak zdaniem niektórych ekspertów program nie będzie miał dużego znaczenia i nie będzie "game changerem" w trudnej sytuacji mieszkaniowej jaką mamy, między innymi dlatego, że duża grupa chętnych nie będzie w stanie się wykazać odpowiednią zdolnością kredytową, a tam gdzie pensje są relatywnie wysokie czyli w dużych miastach, mieszkania są na tyle drogie, że trudno się będzie zmieścić  limicie. Co do tego jaka grupa skorzysta w tym roku są duże rozbieżności w opiniach i szacunkach. 

Monika Krześniak-Sajewicz

Czytaj więcej