Kamiński jako świadek komisji ds. wyborów kopertowych. "Jest pan świnią"

7 mies. temu 80

2024-04-23 16:20, akt.2024-04-23 19:53

publikacja
2024-04-23 16:20

aktualizacja
2024-04-23 19:53

W trakcie przesłuchania Kamiński opuścił salę komisji w związku z pytaniem przewodniczącego komisji o zażywanie środków odurzających. Były szef MSWiA oznajmił też, że nie podpisał umowy z PWPW, gdyż nie znał kosztów związanych z przygotowaniem wyborów.

Kamiński jako świadek komisji ds. wyborów kopertowych. "Jest pan świnią"
Kamiński jako świadek komisji ds. wyborów kopertowych. "Jest pan świnią"
fot. Jacek Szydłowski / / FORUM

23 kwietnia odbyły się przesłuchania przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych. Zeznawał b. prezes PWPW Maciej Biernat oraz były szef MSWiA Mariusz Kamiński. 

16 kwietnia 2020 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję zobowiązującą Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych do podjęcia działań przygotowujących wybory na prezydenta, w których głosowanie - z powodu pandemii COVID - miało się odbyć drogą korespondencyjną. Decyzja ta zobowiązywała m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji do podpisania umowy z PWPW na wydrukowanie pakietów wyborczych.

Kamiński: sposób prowadzenia komisji śledczej przez Dariusza Jońskiego (KO) jest niedopuszczalny

Na początku posiedzenia Kamiński wyszedł z sali w związku z pytaniami szefa komisji Dariusza Jońskiego (KO), który powołując się na zeznania b. posła Porozumienia Michała Wypija zapytał, czy Kamiński był pod wpływem substancji odurzających, czy był trzeźwy na jednym ze spotkań poświęconych organizacji wyborów prezydenckich 2020 r. Jak uzasadniał swoje pytanie Joński, trudno sobie wyobrazić, aby koordynator służb specjalnych "wpadał w furię", "wpadał w takie emocje" i zachowywał się "w taki sposób wobec posłów".

"Sposób w jaki sformułował pan pytanie świadczy..." - zaczął mówić Kamiński. Joński przerwał mu mówiąc, by świadek odpowiedział na pytanie. Kamiński powiedział, że chce odpowiedzieć na pytanie. "Jest pan świnią" - powiedział następnie Kamiński do Jońskiego, po czym opuścił salę posiedzenia komisji.

Po kilku minutach ostatecznie Kamiński wrócił na posiedzenie komisji i przesłuchanie było kontynuowane.

B. szef MSWiA powiedział dziennikarzom po zakończeniu przesłuchania, że ustawa o komisji śledczej jasno mówi, że posłowie muszą spełniać standard bezstronności. "To, co tu się działo, to obrażanie świadka, ciągłe insynuacje, ciągłe wygłaszanie jakichś spiczy politycznych to jest niedopuszczalne" - ocenił Kamiński.

Według niego, jest to przykład tego jak nie powinna działać komisja śledcza. "Jest to wielka strata czasu, a obrażanie świadków, manipulowanie zeznaniami, odczytywanie jakichś nieprawdziwych do końca spraw, po prostu jestem oburzony" - powiedział b. szef MSWiA.

Zdaniem Kamińskiego, sposób prowadzenia komisji przez jej szefa Dariusza Jońskiego "jest niedopuszczalny".

Na pytanie, czy żałuje sytuacji, w której wyszedł z sali, Kamiński odparł, że musiał zaprotestować przeciwko obrażaniu świadka. "To jest sprzeczne i z Kodeksem postępowania karnego i z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, które jasno mówią jak się powinni zachowywać członkowie komisji śledczej wobec świadków. Zostały złamane wszelkie standardy, jest to niedopuszczalne i była to forma protestu" - zaznaczył b. minister.

Dopytywany, czy złoży pozew, Kamiński powiedział, że będzie omawiał tę sprawę ze swoimi prawnikami. 

Kamiński: Sąd stwierdził w prawomocnym orzeczeniu, że PWPW zawarła umowę z Pocztą Polską

MSWiA umowy nie podpisało, bo - jak twierdził członek gabinetu politycznego i doradca b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz b. członek rady nadzorczej PWPW Wiktor Klimiuk - do PWPW wysłano zamówienie Poczty Polskiej.

Kamiński pytany przez Magdalenę Filiks (KO), kto przekazał mu informację, że PWPW zawarła umowę z Pocztą odparł, że "przedstawiciele zarządu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych".

Dopytywany, kto konkretnie b. szef MSWiA powiedział, że ówczesny członek rady nadzorczej i wiceprezes ds. finansowych PWPW Piotr Ciompa.

Na uwagę Filiks, że PWPW jednak tej umowy z Pocztą nie zawarła, Kamiński odparł: "To jest pani opinia, nie poparta o fakty".

Jak mówił b. szef MSWiA w tej sprawie wypowiedział się sąd i prokuratura. "Sąd stwierdził w swoim prawomocnym orzeczeniu, że PWPW zawarła umowę z Pocztą" - powiedział Kamiński.

Na pytanie czego dotyczyła ta umowa, świadek odparł, że decyzji premiera i realizacji tej decyzji przez PWPW.

Wiktor Klimiuk zeznał w marcu, że zarząd PWPW rozpoczął realizację zamówienia Poczty Polskiej na druk pakietów wyborczych, w związku z tym umowa została zawarta, mimo, że nie była podpisana.

Jego zdaniem, to, że zlecenie zostało zrealizowane, oznacza, że umowa została zawarta. "Umowa nie musi być podpisana" - tłumaczył.

"Nie wprowadzałem ministra w błąd, że PWPW robiło samowolkę, działało, zarząd PWPW poinformował, że działał na podstawie zlecenia Poczty i uważał tę umowę za zawartą" - wyjaśnił Klimiuk. Zwrócił też uwagę, że te informacje przekazał również kontrolerom NIK podczas ich kontroli, a pisma, które przygotowywał dla kontrolerów NIK zatwierdzał minister Kamiński.

Z kolei b. członek rady nadzorczej i b. wiceprezes ds. finansowych PWPW Piotr Ciompa pytany przez komisję, czy przed drukowaniem kart PWPW podpisała z Pocztą umowę, powiedział: "Umowa była zawarta, nie podpisana. Mieliśmy umowę ustną i potwierdzoną zamówieniem ze strony poczty". Zwrócił uwagę, że decyzja premiera z 16 kwietnia 2020 roku była bardzo ogólna. "Tymczasem my do tego, żeby podjąć działania potrzebowaliśmy szczegółów(...) I wiem, że na spotkaniu dyrektorów PWPW i Poczty ustalono, że powinniśmy zawrzeć taką umowę. Został nawet opracowany projekt takiej umowy, ale nie uzyskał on akceptacji Poczty, która postanowiła złożyć zamówienie" - dodał.

Pytany, dlaczego nie doszło do podpisania tej umowy, Ciompa powiedział: "Nie podpisaliśmy tej umowy dlatego, że był spór co do ilości kart".

Dopytywany o zgodność z prawem zawarcia umowy ustnej Ciompa powołał się na orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie z 25 kwietnia 2022 r., w którym sąd - jak mówił - podzielił stanowisko spółki w tej sprawie.

Kamiński: Spotkanie w willi przy ul. Parkowej miało charakter informacyjny

Podczas zeznań przed sejmową komisją, Kamiński powiedział, że spotkanie w wilii przy ul. Parkowej było spotkaniem informacyjnym, w którym uczestniczyli przedstawicieli PiS oraz Porozumienia Jarosława Gowina. "Nie było tam żadnej nerwowości, żadnej awantury" - wskazał świadek.

Powiedział, że ze strony partii Gowina w spotkaniu uczestniczyła m.in. Jadwiga Emilewicz, Michał Wypij i Marcin Ociepa, natomiast ze strony PiS premier Mateusz Morawiecki, prezes Jarosław Kaczyński, minister Jacek Sasin. Jak powiedział Kamiński obecny był również szef Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot. Mówił, że podczas spotkania przedstawił, jak wyglądają przygotowania PWPW do przeprowadzenia wyborów kopertowych, natomiast Sasin mówił, "jak to będzie wyglądało ze strony Poczty".

Kamiński zapewnił, że nie pamięta "żadnych wypowiedzi ani pana Wypija, ani pana Ociepy". Jestem przekonany, że kłamstwo, które zostało przekazane Komisji w odniesieniu do jakoby mojego niestandardowego zachowania zostanie stwierdzone podczas zeznań innych uczestników tego spotkania" - wskazał. Dopytywany przez Bartosza Romowicza (Polska 2050-TD), jaki był przekaz tego spotkania, powiedział, że ze strony Morawieckiego przekaz był taki, że wybory uda się przeprowadzić, mimo późnego terminu. Zapewnił też, że nie słyszał, "żeby mówiono, że ktoś straci stanowisko jak nie przeprowadzi wyborów".

Pytany czy materiały wyborcze były należycie zabezpieczone, powiedział, że jeśli chodzi o PWPW to były, natomiast jeśli chodzi o Pocztę Polską to - jak zeznał - "nie badałem, nie mam wiedzy". Wskazał też że zabezpieczenia były takie, że "po przeszkoleniu członkowie komisji wyborczych nie mieliby wątpliwości, które karty są prawdziwe, a które nie".

Pytany na jakiej podstawie PWPW podpisała umowę o druku i zabezpieczeniu materiałów wyborczych, powiedział, że była m.in. decyzja premiera i "moja promesa", że koszty zostaną pokryte, po uzyskaniu wiedzy na temat ich wysokości. "PWPW było w pełni zabezpieczone przed tym, że środki do nich nie trafią " - zapewnił. Dodał, że nie było potrzeby podpisania umowy między MSWiA a Wytwórnią przed realizacją zadania, ale "byłaby ona podpisana w odpowiednim momencie".

"Nie podpisałem umowy z PWPW, bo nie znałem kosztów związanych z przygotowaniem wyborów"

B. szef MSWiA Mariusz Kamiński zeznał przed komisją śledczą, że nie podpisał umowy z PWPW na przygotowanie wyborów, bo nie znał kosztów jakie Wytwórnia miała ponieść. Dodał, że wystawił promesę dla PWPW, że po realizacji zadania i uzyskaniu informacji o wydatkach, te koszty zostaną zrefundowane.

Decyzją premiera Mateusza Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 r. minister spraw wewnętrznych i administracji miał podpisać umowę z Polską Wytwórnią Papierów Wartościowych dotyczącą druku kart do głosowania w wyborach prezydenckich planowanych w trybie korespondencyjnym. Minister Kamiński nie podpisał tej umowy.

Decyzja premiera zobowiązywała ministra spraw wewnętrznych do pokrycia kosztów poniesionych przez PWPW w związku z wyborami korespondencyjnymi, które miały się odbyć 10 maja 2020 r.

Kamiński zacytował fragment decyzji premiera z 16 kwietnia 2020 r.: "Finansowanie realizacji polecenia obejmować będzie koszty poniesione przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, w związku z realizacją polecenia i nastąpi z części budżetowej, której dysponentem jest minister właściwy ds. wewnętrznych".

"Informuję, że żeby podpisać umowę pokrycia kosztów, trzeba te koszty znać" - powiedział Kamiński.

Kilka razy powtarzał, że zamierzał podpisać umowę z PWPW. "Wystawiłem coś, co można by określić jako promesę dla PWPW, że po realizacji zadania zleconego decyzją premiera i uzyskaniu informacji o kosztach, jakie PWPW poniosło, te koszty zostaną zrefundowane" - poinformował.

Dodał, że zamierzał podpisać umowę po uzyskaniu informacji, jakie koszty poniosła PWPW i że decyzja premiera nie obligowała go, co do daty i terminu jej podpisania.

"Żeby podpisać umowy trzeba mieć przygotowaną pozycję w budżecie MSWiA na pokrycie kosztów wyborczych. Ja takich kosztów nie miałem, Uzgodniłem z premierem, że w momencie kiedy będą znane koszty poniesione przez PWPW w związku z przygotowaniem do wyborów, zwrócę się do premiera o przesunięcie z odpowiednich rezerw środków na pokrycie" - powiedział Kamiński. (PAP)

"To skandal i łamanie prawa"

To jest straszny skandal i niedopuszczalne łamanie prawa, gdy znieważa się świadka i upokarza się go, nie mogę tego tolerować - powiedział dziennikarzom b. szef MSWiA Mariusz Kamiński po opuszczeniu sali obrad komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.

B. szef MSWiA i b. koordynator służb specjalnych wyszedł z sali w związku z pytaniami szefa komisji Dariusza Jońskiego (KO), który powołując się na zeznania b. posła Porozumienia Michała Wypija zapytał, czy Kamiński był pod wpływem substancji odurzających, czy był trzeźwy na jednym ze spotkań poświęconych organizacji wyborów prezydenckich 2020 r. Jak uzasadniał swoje pytanie Joński, trudno sobie wyobrazić, aby koordynator służb specjalnych "wpadał w furię", "wpadał w takie emocje" i zachowywał się "w taki sposób wobec posłów".

"Sposób, w jaki sformułował pan pytanie świadczy..." - zaczął mówić Kamiński. Joński przerwał mu mówiąc, by świadek odpowiedział na pytanie. Kamiński powiedział, że chce odpowiedzieć na pytanie. "Jest pan świnią" - powiedział następnie Kamiński do Jońskiego, po czym opuścił salę posiedzenia komisji.

Świadek Kamiński nie odpowiedział na istotne pytanie dotyczące zeznań b. posła Wypija i wydalił się z sali. Po kilku minutach ochłonął i przesłuchanie zostało dokończone. pic.twitter.com/GknTXaOlvz

— Dariusz Joński (@Dariusz_Jonski) April 23, 2024

Na korytarzu Kamiński powiedział dziennikarzom, że to co mówił szef komisji śledczej "to są jakieś potworne insynuacje". "Ten człowiek zaczął mnie znieważać i obrażać sugerując, że byłem pod wpływem alkoholu na jakichś spotkaniach. Takie słowa nigdy wcześniej nie padały, to jest coś niebywałego. To jest po prostu straszny skandal, tak nie wolno traktować świadków" - mówił.

Oświadczył, że jest oburzony. "To jest niepoważne, absolutnie niewłaściwe" - podkreślił. "W sytuacji gdy w ten sposób znieważa się świadka, upokarza się świadka, nie mogę tego tolerować, nie mogę tego akceptować, to jest niedopuszczalne łamanie prawa" - powiedział Kamiński.

Po kilku minutach ostatecznie Kamiński wrócił na posiedzenie komisji, przesłuchanie jest kontynuowane. 

Mariusz Kamiński w emocjach opuścił posiedzenie sejmowej komisji śledczej 

Były szef MSWiA Mariusz Kamiński opuścił we wtorek posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. tzw. wyborów korespondencyjnych. W związku z opuszczeniem posiedzenia przez świadka zarządzono przerwę, po której Kamiński powrócił na swoje stanowisko i przesłuchanie było kontynuowane.

Kamiński opuścił posiedzenie komisji po tym, jak szef komisji Dariusz Joński (KO) zapytał, czy na jednym ze spotkań poświęconym wyborom korespondencyjnym w 2020 r. Kamiński był trzeźwy. Joński, uzasadniając pytanie, powołał się na zeznania innego świadka byłego posła Porozumienia Michała Wypija.

Wypij zeznał wcześniej, że na jednym ze spotkań ws. wyborów korespondencyjnych w willi premiera Mateusza Morawieckiego w Warszawie Kamiński "wpadł w furię", kiedy posłowie Porozumienia zgłaszali wątpliwości co możliwości zorganizowania wyborów. "Wstając, wyskoczył, zaczął mówić, że nasze działania i zachowania nadają się do więzienia, powinniśmy zostać zniszczeni, że nasza działalność jest antypaństwowa i że na nią odpowiemy" - relacjonował Wypij.

Kamiński przed opuszczeniem sali zwracając się do Jońskiego powiedział: "świnia".

"Nie pamiętam, jaka w projekcie karty do głosowania była podana data wyborów" - zeznanie Macieja Biernata

16 kwietnia 2020 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję zobowiązującą PWPW do podjęcia działań przygotowujących wybory na prezydenta, w których głosowanie - z powodu pandemii COVID - miało się odbyć drogą korespondencyjną. Decyzja ta zobowiązywała m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji do podpisania umowy z PWPW na wydrukowanie pakietów wyborczych.

MSWiA umowy nie podpisało, bo - jak twierdził członek gabinetu politycznego i doradca b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz b. członek rady nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych Wiktor Klimiuk - do PWPW wysłano zamówienie Poczty Polskiej (24 kwietnia 2020 r.). Na realizację tego zamówienia również nie została zawarta umowa.

Szef komisji Dariusz Joński (KO) pytał Biernata, dlaczego ta umowa nie została podpisana. Świadek odparł, że decyzja ówczesnego premiera z 16 kwietnia 2020r. była kluczowa.

B. prezes zarządu PWPW zwrócił uwagę, że projekt tej umowy został przekazany Ministerstwu. Natomiast - jak mówił - ciężko jest też podpisać fizycznie umowę, kiedy nie mamy ogarniętego całego procesu".

Pytany, jaka była reakcja b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego na draft tej umowy, Biernat odparł: "Wydaje mi się, że żadna".

Zaznaczył jednocześnie, że nie dziwi go to, ponieważ - jak mówił - "trudno było podpisać umowę". "Pan minister (Mariusz Kamiński) zatwierdził nasze działania także nie działaliśmy w tym sensie bez wiedzy, bez zgody ministerstwa" - powiedział świadek.

Joński zaprezentował też maila napisanego przez Biernata z dołączonym projektem karty do głosowania z datą wyborów na 17 maja. Świadek dopytywany dlaczego ta data się na tym projekcie pojawiła skoro ówczesna marszałek Sejmu zarządziła wybory na 10 maja odparł, że jest to "przeniesiony błąd, który został podpisany przez projektanta".

Na uwagę, że przed komisją zeznawali wcześniej świadkowie z Poczty Polskiej, którzy wspominali o tym, że brana była pod uwagę data wyborów na 17 maja, były prezes zarządu PWPW powiedział: "W mojej ocenie jest to błąd". Ale - jak dodał - "jeżeli były jakieś ustalenia robocze, co do zapisu daty, to ja o nich po prostu nie wiem".

Szef komisji zaprezentował też treść maila datowanego na 9 kwietnia 2020 r. wysłanego przez Biernata do m.in. b. wiceszefa MAP Tomasza Szczegielniaka, w którym miał napisać: "W nawiązaniu do naszej przedpołudniowej rozmowy przesyłam projekt kart go głosowania". Joński zwrócił uwagę, że Biernat wysłał maila z projektem karty do głosowania z datą 17 maja.

W związku z tym szef komisji spytał Biernata dlaczego skłamał przed komisją. "Nie skłamałem. Nie wypieram się tego maila. Ja tego dnia wysłałem dwa maile; on wcześniej wyszedł do MSWiA z projektem kart. Jaka była data (wyborów-PAP), tego nie potrafię sobie przypomnieć i powiedzieć dlaczego była ta. Ja nie ustalałem tej daty" - podkreślił świadek. 

Edyta Roś, Olga Łozińska

Czytaj więcej
Radio Game On-line