2024-02-16 06:00
publikacja
2024-02-16 06:00
Zmiany w podatku Belki coraz bliżej, przynajmniej tak wynika z komunikatów Ministerstwa Finansów. Odpowiadamy, czego możemy się spodziewać w nowelizacji przepisów i jak wypadamy na tle innych krajów w kontekście opodatkowania zysków kapitałowych. Pytamy o zdanie brokerów, czy proponowanymi zmianami nie wylejemy dziecka z kąpielą.
„Zwiększenie skłonności obywateli do oszczędzania i inwestowania poprzez ograniczenie opodatkowania osiąganych przez nich zysków kapitałowych, przy czym założeniem rozważanych rozwiązań jest ograniczenie ich do oszczędności lub inwestycji kapitałowych do 100 tys. zł” - odpowiedział niedawno wiceminister finansów Rzecznikowi Praw Obywatelskich (RPO), na pytanie co dalej z podatkiem Belki.
Zresztą prof. Marcin Wiącek pełniący funkcję RPO pytał o tę kwestię także poprzednią władzę rok i dwa lata temu i widać, że wyraźnie staje w obronie obywateli przed tym „niemoralnym podatkiem”. Tak określił go Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl, punktując trafnie powody, dla których podatek od zysków kapitałowych powinien być nie tylko zmieniony, ale i zlikwidowany.
Chcesz inwestować? Nie powiemy Ci w co, ale powiemy jak! Pobierz Akademię Inwestowania IIPowiedzmy sobie jasno, o jego zniesieniu nie mamy chyba co marzyć, bo to rosnące miliardowe wpływy generowane przez wysokie stopy procentowe, przede wszystkim z setek miliardów depozytów bankowych. Ale skoro według zapowiedzi ministra finansów Andrzeja Domańskiego trwają prace nad zmianami, to sprawdźmy, czego możemy się spodziewać i jak to wygląda w innych krajach.
Stan gry o zmiany
Podatek od zysków kapitałowych płacimy według zryczałtowanej stawki 19 proc. Daninę wprowadzono w 2002 r. z inicjatywy Marka Belki, ówczesnego ministra finansów w rządzie Leszka Millera. Początkowo stawka wynosiła 20 proc., ale tylko od zysków z depozytów bankowych. W 2004 r. wprowadzono modyfikację, która obniżyła wymiar podatku do 19 proc., jednak objęto nim także inwestycje w papiery wartościowe. Co warte przypomnienia, przy jego wprowadzaniu podkreślano, że to podatek przejściowy, jednak mija już 22 lata jego tymczasowego charakteru.
Według aktualnych danych Ministerstwa Finansów, od stycznia do listopada ubiegłego roku wpływy z tytułu podatku Belki wyniosły rekordowe 8,5 mld zł. Największy w tym udział miały zwiększone do blisko 5,7 mld zł wpływy z opodatkowania depozytów bankowych i funduszy inwestycyjnych (z 2,2 mld zł w 2022 r.). Z tytułu sprzedaży papierów wartościowych i instrumentów pochodnych, po 11 miesiącach było to 2,85 mld zł, wobec 3,57 mld za cały 2022 r.
W 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej określonymi przed zeszłorocznymi wyborami zaproponowano zniesienie tego podatku dla oszczędności i inwestycji, także giełdowych, do 100 tys. zł, utrzymywanych powyżej 1 roku. Już po wyborach w umowie koalicyjnej znalazł się ogólny punkt 10. mówiący, że "stabilny, przyjazny i sprawiedliwy system podatkowy to warunek niezbędny do zwiększenia stopy inwestycji w gospodarce".
Jeszcze przed utworzeniem rządu głośno mówiło się o tym, że Lewica, czyli jeden z koalicjantów KO jest przeciwna zniesieniu i oszczędna w jego ewentualnych zmianach, które jak wskazała w przedwyborczej ankiecie Bankier.pl mogłyby premiować na przykład popyt na zielone obligacje.
Tuż po zaprzysiężeniu nowego rządu, minister Andrzej Domański dał jasny sygnał, że będzie wprowadzone ograniczenia podatku Belki. Nawet bez Lewicy w Sejmie powinni go poprzeć posłowie z list KO, Trzeciej Drogi i Konfederacji, wynika z przedwyborczych deklaracji. Ich głosy wystarczą, żeby zmiany przeprowadzić.
„Chodzi o ograniczenie podatku Belki, stworzenie nowego systemu zachęt do oszczędzania, czy to na rachunkach bankowych, czy również do inwestowania na Giełdzie Papierów Wartościowych” – powiedział w styczniu minister Domański. Zgodnie z zapowiedziami, w lutym resort finansów ma przedstawić projekt w tej sprawie.
Mamy więc bazowy scenariusz, w którym mowa o zniesieniu podatku od zysków z inwestycji nie większych niż 100 tys. zł, które zostały wypracowane przez co najmniej rok oszczędzania czy inwestowania. Od niego zapewne wyszły dalsze prace w ministerstwie, których efekt ma być wkrótce pokazany.
Gdyby scenariusz bazowy się utrzymał to od najlepiej oprocentowanych obecnie lokat rocznych dla kwoty 100 tys zł. za rok oszczędzania nie zapłacilibyśmy 1045 zł podatku od odsetek. Przy inwestycji o stopie zwrotu, jaką w ubiegłym roku na GPW miał najlepszy mWIG40 (39,2 proc.), od kapitału rzędu 100 tys. zł, zniesienie podatku oznaczałoby, że w kieszeni zostaje 7448 zł.
Jak to jest w Europie?
Czy kierunek, w którym mają iść zmiany jest atrakcyjny biorąc pod uwagę porównanie do innych europejskie krajów? We wszystkich państwach członkowskich UE stawki podatku od zysków kapitałowych wynoszą średnio 18,6 proc., choć w swojej konstrukcji czasami znacznie się od siebie różnią, a sama średnia jest zaniżona przez brak specyficznego podatku od zysków i widniejące zero przy stawce np. w Czechach.
Dania pobiera najwyższą stawkę wynoszącą 42 proc., Finlandia i Francja pobierają 34 proc., natomiast Bułgaria i Rumunia kasują po 10 proc. Tymczasem pięć państw członkowskich, w tym Belgia, Czechy, Luksemburg, Słowacja i Słowenia mają stawkę zerową pod różnymi warunkami albo nie mają takiego podatku w ogóle – wynika z najnowszego opracowania think thanku Tax Foundation.
Spośród krajów, które faktycznie pobierają podatek od zysków kapitałowych, Grecja i Węgry mają najniższą stawkę – 15 proc. Polska stawka 19-proc. pozycjonuje nasz kraj w dole tabeli, ale patrząc na kraje regionu widać, że płacimy więcej niż Węgrzy, Czesi i Słowacy.
To tylko poglądowa mapa pokazująca możliwy wymiar podatku od zysków kapitałowych (ang. capital gains tax, CGT) w UE i innych państwa Europy. Natomiast każdy kraj ma swoje specyficzne regulacje, które w stosunku to ponad 150 państw całego świata zebrał i pokazał za pomocą interaktywnej mapy PwC.
Między innymi w Wielkiej Brytanii obowiązuje kwota wolna od podatku. W bieżącym roku jest to tylko 3000 funtów (wcześniej 12 300 GBP), dopiero po przekroczeniu której zapłacimy podatek w zależności od progu podatkowego (10 proc. lub 20 proc.). Wyższe (18 i 28 proc.) stawki obejmują zysk ze sprzedaży nieruchomości, która nie jest miejscem zamieszkania sprzedającego.
W Belgii przy stawce podatku pojawia się 0 proc., ale ważne by zyski kapitałowe były realizowane prywatnie w „ramach normalnego zarządzania aktywami”, a nie w zawodowej działalności gospodarczej, czy na przykład takiej o charakterze spekulacyjnym. Przy nieruchomościach (budynkach) ewentualny zysk kapitałowy będzie podlegał opodatkowaniu, jeśli sprzedaż nastąpi w ciągu 5 lat od nabycia.
Są też kraje wręcz gnębiące inwestorów, które ściągają ponad 1/3 z wypracowanych zysków. We Francji obowiązuje zryczałtowany 30-proc. podatek plus 4-proc. dla osób o wysokich dochodach. Stąd swego czasu głośno było o fali wniosków Francuzów o obywatelstwo belgijskie, w tym multimiliardera i Bernarda Arnaulta. W Norwegii zyski podlegają normalnej stawce PIT w wysokości 34 proc.
W Finlandii będzie to 34 proc. od 30 tys. euro zysku rocznie, a 30 proc. do tego progu. Finowie wprowadzają natomiast ciekawą opcję „przypuszczalnego kosztu nabycia”, który może pomóc obniżyć podstawę opodatkowania i sam podatek. Nie ważne ile zapłaciłeś za akcje, bo po co najmniej 10 latach, gdy zrealizujesz zysk (lub stratę) to „przypuszczalny koszt nabycia” można określić na 40 proc. ceny sprzedaży akcji.
W Czechach dochody kapitałowe są opodatkowane w ramach PIT, którego najniższa stawka wynosi 15 procent, ale zyski kapitałowe są zwolnione z podatku w przypadku sprzedaży akcji posiadanych przez co najmniej trzy lata.
Na Słowacji do zwolnienia z podatku wystarczy przytrzymanie akcji przez co najmniej 1 rok, a w Luksemburgu 6 miesięcy. Z kolei w Słowenii O proc. obowiązuje dla inwestycji posiadanych przez … 15 lat. Po 10 latach płaci się 15-proc. podatek, po 5 latach 20-proc., do 5 lat stawka wynosi 25 proc.
Zmianami można sporo naprawić, ale też trochę popsuć
Zapewne przy pracach nad zmianami dotyczącymi podatku Belki w ministerstwie nikt nie będzie wywarzał otwartych drzwi i zostaną przedyskutowane rozwiązania z innych krajów, zwłaszcza europejskich.
Warto by zacząć myśleć o zyskach kapitałowych szerzej i ograniczyć dysproporcję w ich opodatkowaniu z inwestycji na giełdach na przykład z tymi osiąganymi na rynku nieruchomości. Zresztą jak wynika z powyższych przykładów, jest to dość powszechna praktyka.
Proste zasady ma niewielka Andora, gdzie maksymalny podatek od zysków kapitałowych wynosi 10 proc. w przypadku osiągnięcia go z handlu akcjami spółek i 15 proc. w przypadku handlu nieruchomościami. Pod pewnymi warunkami zyski mogą być także zwolnione z podatku.
Co prawda w Polsce także istnieje możliwość niepłacenia podatku Belki od zysków ze sprzedaży akcji, jeśli w określonych sytuacjach były nabyte przed 1 stycznia 2004 roku, o czym więcej w artykule „Zwolnienie z podatku Belki nie dla wszystkich”, ale wszyscy czekamy na zmiany, które obejmą większe grono inwestorów i zachęcą do inwestycji nowe osoby.
Fuchs: Zniesienie podatku Belki zachęci Polaków do rynku kapitałowego
Czekamy na konkrety. Zniesienie podatku od przykładowo kilkuletniej inwestycji zachęciłoby Polaków do długoterminowego oszczędzania i korzystania z instrumentów rynku kapitałowego.
Wspomniany scenariusz bazowy, o którym mówiła Koalicja Obywatelska przed wyborami to dla inwestorów pierwsza konkretna propozycja od dłuższego czasu. Rok temu mówiło się o kwocie wolnej od podatku w wysokości 10 tys. zł, ale nawet ten pomysł nie wypalił. Jednak na mankamenty obecnej propozycji zwracają uwagę brokerzy.
"W interesie rynku jest zbudowanie płynności, a stawianie warunku trzymania inwestycji przez co najmniej rok, aby skorzystać z ulgi jest kontrproduktywne do budowania tej płynności. A przecież jest ona jednym z kluczowych elementów atrakcyjności rynku" - komentuje dla Bankier.pl Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.
"Uważam, że ten warunek (co najmniej 1 rok inwestycji, przyp. red.) jest niepotrzebny, a preferencje powinny rozróżniać zyski z inwestycji na giełdach, które są obarczane dużo większym ryzykiem niż zyski z bezpiecznych odsetek bankowych płaconych na lokacie" - dodaje.
"Zmiany muszą naruszyć niedobrą dla polskiej gospodarki strukturę oszczędności gospodarstw domowych Polaków, gdzie ok. 60 proc. leży na rachunkach bankowych. Część tych pieniędzy należy skierować na rynek kapitałowy, na którym potrzeby są wielkie, zwłaszcza wśród małych i średnich przedsiębiorstw, na których opiera się polska gospodarka" - zwraca uwagę.
Nie ulega wątpliwości, że zmiany w podatku Belki, większe niż tylko spóźnione o wiele lat możliwości kompensacji zysków i strat z różnych źródeł są potrzebne i konieczne. Co prawda jego stawka na tle innych państw europejskich jest stosunkowo niska, ale tam oszczędności obywateli pracują na rynku kapitałowym, a struktura aktywów jest bardziej zbilansowana i nie oparta tylko na depozytach i nieruchomościach.
Istotna część kapitału krajowego, czyli oszczędności gospodarstw domowych, w ok. 60 proc. jest na rachunkach bankowych. Obecnie w Polsce udział rynku kapitałowego w finansowaniu gospodarki szacuje się na poziomie około 5-7 proc. wobec 30 proc. w krajach UE i około 70 proc. w USA. By to zmienić, należy zachęcić społeczeństwo, by odważniej ruszyło na giełdę. Najskuteczniejszy wydaje się bodziec podatkowy, żeby chociaż część tych oszczędności zamienić na kapitał dostępny na giełdzie.
Skoro nie ma się co łudzić, żeby zlikwidować podatek, to trzeba pomyśleć nad rozwiązaniami, które po pierwsze obniżą jego wymiar, zachęcą do inwestycji na giełdach, poprzez odpowiednie preferencje względem mniej ryzykownych odsetek od lokat, ale również nie zaszkodzą budowaniu płynności, a przy okazji zmniejszą dysproporcje w opodatkowaniu zysków ze sprzedaży nieruchomości i papierów wartościowych.
Michał Kubicki