Przeszłość kiedyś Cię dopadnie. Pytanie podstawowe brzmi - jak z tym sobie poradzisz? Możesz stanąć jej naprzeciw, albo pogodzić się z konsekwencjami swoich dawnych decyzji. Co wybierzesz? Walkę, czy ucieczkę?
Decyzję o tym co zrobić, będzie musiał podjąć nasz główny bohater, którego kartoteka, gdyby pewnie tak zliczyć ilość dokonanych w przeszłości przez niego zbrodni, mogłaby być niezłą podstawą na wydanie ciekawej książki. Jest to także świetny podkład pod serial łączący pełen brutalnej przemocy thriller i kryminał w jednym.
Dalsza część tekstu pod wideo
Istnieją seriale, które zapadają długo w pamięci. Winni to produkcja, która mogłaby zaliczyć się do tego zacnego grona, jednak jego koncepcja, choć świetna, pozostawia pewien niedosyt. Niemniej to tytuł, który warto zobaczyć i ocenić samemu, ponieważ rzadko zdarza się (przynajmniej w moim przypadku), aby powstał kac, którego de facto nie da się tak łatwo zaleczyć. Zwłaszcza jeśli ma się zaliczonych wiele świetnych, często znacznie lepszych seriali.
Winni (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Disney+]. Niebanalna historia o przeszłości
Winni (ang. Culprits) to serial, który nie oszczędza widzów. Od pierwszej sceny jesteśmy świadkami brutalnej zbrodni, która staje się punktem wyjścia dla skomplikowanej intrygi. David / Joe (Nathan Stewart-Jarrett) zostaje wplątany w niebezpieczną grę, w której chodzi o życie, pieniądze i zemstę. Nasz bohater ma swoje tajemnice, motywy i cele, a jego losy splatają się w nieoczekiwany sposób z innymi postaciami (m.in. Dianne Harewood / Mózg, odgrywaną świetnie przez Gemma Arterton). Serial J Blakesona, znanego z filmów „Uprowadzona Alice Creed” i „O wszystko zadbam”, to nie tylko kryminalna zagadka, ale także studium ludzkiej natury, moralności i przetrwania.
Serial składa się z ośmiu odcinków, z których każdy skupia się na przeszłości i teraźniejszości głównego bohatera i pobocznych, ale ważnych postaci. W ten sposób poznajemy ich przeszłość, osobowość i relacje z innymi. Każdy z nich ma swoją własną perspektywę na wydarzenia, co sprawia, że nie ma jednoznacznej prawdy i oceny, tego co ma i miało miejsce.
Winni (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Disney+]. Before and today
Muzyka jak i sceny są ze sobą mocno splecione, ale to właśnie jedna ze świetnych cech tego serialu. Momentami są tak silne, wręcz „odurzone” silnym uderzeniem, że idealnie podkreślają akcje i sytuacje, których nie brakuje w tej produkcji. W serialu Winni uświadczymy wiele epitetów „BEFORE”, rozjaśniających nam historie „jak do tego doszło” i „co było przedtem”. Jest ich całkiem sporo, ale spokojnie, nie oznacza to, że widz się w tym wszystkim gubi - jest właściwie zupełnie odwrotnie. To ciekawe rozwiązanie, szybkie i z rozmachem.
W pewnym momencie miałem flashback z przeszłości, bo serial umiejętnie kopiuje jedną ze scen nadawania współpracownikom ksywek, rodem z Wściekłych Psów (1992) w reżyserii Quentina Tarantino. Wiecie, ksywki typu Pan „Biały”, czy „Pink” jest tu podmienione np. na „Mięśniaka” itd. Scena też bardzo podobna tyle, że plan jest inny. Ale to dobrze, że film czerpie, może niepełnymi garściami (ale jednak) z dobrych produkcji. A zaczerpnięć jest tu znacznie więcej, ale pozwolę sobie na to, aby każdy z Was mógł odkryć te smaczki samemu.
Winni (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Disney+]. Można mieć małego kaca
Poza tym ostatnio rzadko zdarza się (bo większość świetnych tytułów mam już za sobą), aby serial wciągał już od pierwszych minut. Tutaj mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją. Pierwszy odcinek wyjaśnia już całkiem sporo, ale każdy kolejny dokłada kolejną cegiełkę, trzymając nas w ciągłym napięciu. I to w moim odczuciu jest bardzo ważne. Szkoda jednak, że po tak dobrych produkcjach pozostaje kac, po którym jedyną znaną mi metodą jest obejrzeć równie dobry i wciągający co poprzednik serial.
A tych może i nie brakuje, ale nie każdy ma dostęp do wszystkich platform streamingowych, ponieważ ich łączny koszt (nawet na rocznej, tańszej subskrypcji) jest zbyt ogromny dla przeciętnego kinomaniaka. Dlatego też trzeba wybierać. Z mojej perspektywy na Disney+ jest niestety mało takich tytułów. Jeśli jednak macie wykupioną tam subskrypcję, to koniecznie skorzystajcie z okazji, aby obejrzeć serial Winni. Nie będziecie zawiedzeni.
Ostrzegam, że jest tu także wątek homoseksualny. Ale czy ktoś jest gejem, a może tylko udaje pod ułudą nowej osobowości, dowiecie się sami. Prawda wydaje się być oczywista, ale przez swoiste cofanie się do różnych momentów z życia, można nabrać niemałych wątpliwości co do orientacji niektórych postaci. Co by jednak nie mówić, również ten wątek rozwiązano w całkiem ciekawy sposób.
Winni (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Disney+]. „Lekkostrawna” brutalność
Podsumowując, Winni to bardzo dobry, angażujący widza serial. Pełen dynamiki, wszelakich zwrotów akcji i powrotów do przeszłości, daje nam obraz tego co jest dziś pożądane przez wciągających seriale jak makaron widzów. Dobra historia, świetny montaż, dialogi i muzyka. To kolejne atuty. Dla mnie jeden z lepszych seriali, jakie miałem okazję obejrzeć w ostatnim czasie. Dlatego Winni otrzymują ode mnie bardzo mocną „ósemkę”, choć nie zawahałbym się dać tam małego plusika, za całościową jakość wykonania. I na koniec zaznaczę, że nie jest to mocny thriller, ale jako „lekkostrawna potrwa” z ostrą dawką przemocy posmakuje każdemu fanu tego gatunku.