Tusk: przekazanie władzy w Polsce nie idzie gładko

2 mies. temu 25

2024-02-11 16:55

publikacja
2024-02-11 16:55

Mimo że w Polsce demokracja przetrwała trudny czas, to przekazanie władzy nie idzie gładko - ocenił w niedzielę premier Donald Tusk na spotkaniu w Morągu (warmińsko-mazurskie). Premier zabrał też głos na inne tematy.

 przekazanie władzy w Polsce nie idzie gładko
 przekazanie władzy w Polsce nie idzie gładko
fot. Aleksiej Witwicki / / FORUM

"Przekazanie władzy przez tych, którzy przegrali wybory, koalicji, która wygrała wybory - delikatnie mówiąc - nie idzie gładko" - stwierdził Tusk.

Jak zaznaczył, istotą demokracji jest to, że raz się wygrywa, a raz się przegrywa. "Przegrałeś, przekonaj ludzi, a wrócisz do władzy.(...) I musisz szanować podstawową regułę gry: jak są wybory, zmiana władzy, to nie można kwestionować tego faktu" - powiedział szef rządu. Jak dodał, "demokracja polega na tym, żeby wszyscy szanowali wspólne reguły gry, żeby wszyscy respektowali zasady działania, żeby zgodnie z nimi raz przegrywać, a raz wygrywać".

Donald Tusk stwierdził też, że od dwóch lat mówił już o niepokojących zjawiskach na granicy z Ukrainą. "Spotykałem się z rolnikami na Dolnym Śląsku i to oni powiedzieli, że nie rozumieją, dlaczego jest tak cicho w tej sprawie. W sprawie, która dla polskich rolników może być kwestią być albo nie być, czyli konkurencji produktów ukraińskich, które nie muszą spełniać europejskich standardów" - wskazał Tusk.

Jak podkreślił, Polska powinna zrobić wszystko, razem ze wspólnotą Zachodu, aby Ukraina nie przegrała wojny z Rosją, ale jednocześnie nie można pozwolić na to, aby nieprecyzyjne i nieprzemyślane decyzje godziły wprost w interesy tysięcy rolników.

Premier o rolnikach

"Chcę wam powiedzieć, że nie wydaje mi się, aby był jakiś istotny konflikt opinii lub interesów między ekipą rządową a protestującymi rolnikami. Na pewno nie w sprawie Ukrainy. Na pewno nie w sprawie eksportu ukraińskich produktów rolnych bez żadnych ograniczeń, bez skutecznych limitów przez polską, ale też przez litewską granicę. Tak, jak alarmowałem na ten temat wspólnie z [Michałem - PAP] Kołodziejczakiem długo, długo przed wyborami, tak teraz stajemy dosłownie na głowie, żeby zmobilizować służby, w tym Krajową Administrację Skarbową" - powiedział Tusk.

Donald Tusk powiedział, że kwestia ograniczenia napływu produktów z Ukrainy była przez niego poruszona podczas spotkania z prezydentem Wołodymyrem Zeleńskim w Kijowie.

"To, że kilkaset osób na Ukrainie, czy kilka tysięcy osób na Ukrainie chce zarobić dużo pieniędzy, to nie jest nasz problem. My chcemy pomóc Ukrainie jako państwu i Ukrainie jako narodowi w konfrontacji zbrojnej z Rosją. I na pewno nic tu naszego zdania nie zmieni. Ale to nie może być tak, że w związku z wojną i w związku z tą empatią, otwarciem na Ukrainę, ktoś będzie kosztem różnych polskich grup zawodowych - nie tylko rolników, transport (to) również gorący problem - żeby wojnę wykorzystać jako sposób nieuczciwej czy nieadekwatnej konkurencji z naszymi firmami, z naszymi pracownikami, z naszymi rolnikami" - powiedział Donald Tusk.

O samorządzie terytorialnym

"Musimy przywrócić rangę samorządu terytorialnego" - podkreślił Tusk. Mówił, że bardzo dużo "zwykłych, życiowych" spraw można i powinno się rozwiązywać na poziomie samorządu. "Ale do tego potrzebny jest samorząd uczciwy, niezależny w dużym stopniu od władzy centralnej i zasobny na tyle, na ile to jest możliwe - w środki i narzędzia. Czeka nas dużo pracy" - podkreślił premier.

"Trudno nie zacząć tej kampanii samorządowej od stwierdzenia, że przez osiem lat próbowano ten samorząd nie tylko ograniczyć, ale właściwie zlikwidować istotę samorządu, jaką jest niezależność od tego, jakie pomysły na życie ludzi +na dole+ ma tzw. Warszawa czy władza centralna. Bardzo mi na tym zależy, żebyśmy w czasie tych wyborów samorządowych, ale także (...) w ciągu tych kilku najbliższych lat, wszyscy wspólnie rzetelnie, intensywnie pracowali nad odbudową samorządu, jego rangi, jego możliwości" - zaakcentował Tusk.

Tusk zabrał głos na temat CPK

Szef rządu odniósł się także do kwestii budowy CPK. Stwierdził, że na temat inwestycji "wypowiedziało się już pewnie ponad tysiąc celebrytów, pisarzy, aktorów i działaczy partyjnych".

"Ja, tylko dlatego, że ktoś znany z telewizji uważa, że lotnisko powinno być w mieście X albo Y, albo pod Warszawą, albo między Łodzią a Warszawą, nie mogę podjąć decyzji, o której nawet oni sami nie wiedzą, czy to będzie 150 miliardów czy 300 miliardów, czy może jeszcze więcej" – powiedział.

"My mamy dzisiaj kupować broń, produkować amunicję, bo wiecie, w jakich czasach żyjemy. Mamy poważne potrzeby społeczne. Plan inwestycyjny jest niezwykle ambitny. CPK musi być bardzo przemyślane" – wskazał Donald Tusk.

Podkreślił, że zdaje sobie sprawę, ile nadziei budzi "ambitna, fajna inwestycja, która podniesie nasze możliwości infrastrukturalne, cywilizacyjne na wyższy poziom".

"Decyzja, jaką podjąłem i w ogóle o innej mowy być nie może, to żeby szybko i obiektywnie ocenić, co z punktu widzenia interesów kraju jest najlepsze, jakie miejsce, jaka skala, którędy mają iść tory pod szybką kolej. To nie jest nic nadzwyczajnego" – stwierdził premier.

"Ta decyzja musi być przemyślana i nie może mieć kontekstu politycznego, czy ambicjonalnego. Ona musi być trafiona w dziesiątkę. Mogę tutaj dzisiaj w Morągu przed wami powiedzieć, że projekt, który nazywa się CPK, przeprowadzimy w interesie Polski, za publiczne pieniądze, policzone co do grosza. Nie będzie milionów złotych wypłaconych ludziom za koszenie łąki w Baranowie, nie będzie niesprawiedliwych wywłaszczeń. Znowu będziemy stawiali to z głowy na nogi. Tak, żeby nikt w Polsce nie pomyślał, że choćby jedna złotówka została zmarnowana, bo jakiś polityk ma wielkie ambicje" – oznajmił.

"Wszystkie inwestycje, które mają sens - a o tym sensie będą decydowały fakty, liczby, eksperci, fachowcy, a nie działacze partyjni - zostaną przeprowadzone w taki sposób, który będzie przypominał ten czas, kiedy zbudowaliśmy najdłuższą sieć autostrad w najkrótszym czasie, w ogóle w historii Europy. Bo potrafimy to robić. Jak się za coś zabieramy, to ma to ręce i nogi i nie jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto i na końcu nie musimy burzyć tego, co ledwie zbudowaliśmy" – dodał.

(PAP)

Autor: Wojciech Krzyczkowski, Marcin Boguszewski i Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Dariusz Sokolnik

wkr/ jwo/ mbo/ mir/

Czytaj więcej