Kto z nas nie marzył, aby przenieść się w przeszłość, bądź sprawdzić co przyniesie odległa przyszłość? Ludzkość niestety nie otrzymała (jeszcze?) takiej możliwości w prawdziwym świecie. Wszystko da się jednak jakoś obejść, a w sukurs przychodzą najlepsze gry o podróżach w czasie, które choć przez chwilę dadzą nam się poczuć niczym Marty McFly z Powrotu do Przyszłości. Niektóre tego typu produkcje próbują wspomniany motyw wkomponować w rozgrywkę, a inne wyłącznie w opowieść. Obie te grupy są równie mocno godne waszej uwagi.
Top 10 gier o podróżach w czasie
Podróże w czasie to motyw, który wbrew pozorom nie jest aż tak często wykorzystywany. Jasne, często możemy czasem nieco pomanipulować (słynny bullet-time), zdarza się też, że twórcy pozwalają nam płynnie cofnąć poczynione postępy, ale mało kto opiera na tym główne mechaniki i historię. W dzisiejszym tekście zerkniemy sobie na te produkcje, które na to pozwalają. Miłej lektury!
Dragon Quest VII: Fragments of the Forgotten Past
Seria Dragon Quest to, razem z Final Fantasy, jedna z najbardziej znanych marek jRPG w dziejach. Tłumy fanów z niecierpliwością wyczekują premiery zarówno dwunastki, jak i remake’u trójki, w międzyczasie racząc się starszymi odsłonami. Jedną z lepszych jest siódemka, czyli Fragments of the Forgotten Past.
Klasycznie wcielamy się nazwanego przez siebie samodzielnie bohatera, który tym razem żyje sobie spokojnie na niewielkiej wyspie. Szybko dowiadujemy się, że poza naszym kawałkiem ziemi, dawniej na świecie istniały inne kontynenty, które zniszczył kataklizm. Po chwili odkryjemy też sposób na przenoszenie się w czasie, aby wspomniane miejscówki uratować. Każda z nich to osobna, krótsza historia, które w całości składają się na jedną z najdłuższych fabuł w historii Dragon Questów. Wersja na pierwsze PlayStation miewała swoje problemy, ale wszystkie z nich na szczęście wyeliminowało wydanie na 3DSa, które jest optymalnym sposobem na zapoznanie się z siódemką.
Outer Wilds
Outer Wilds jest produkcją… bardzo nietypową. Ciężko powiedzieć o jej fabule cokolwiek konkretnego bez wchodzenia w spoilery. Ograniczymy się więc do tego, że wcielamy się w badacza kosmosu, który utknął w pętli czasowej. Teraz będzie musiał – a my razem z nim – odkryć, dlaczego takie zjawisko w ogóle ma miejsce, oraz czy da się je powstrzymać.
Inne gry o cofaniu się w czasie zazwyczaj w miarę „luźno” inkorporują podobne motywy. Tutaj właściwie wszystko się wokół tego kręci, idealnie łącząc rozgrywkę z opowieścią. Pomiędzy poszczególnymi planetami będziemy się poruszać niewielkim statkiem, a kolejność, w jakiej się na nie udamy, będzie istotna w poznawaniu ich sekretów. O danej porze na jednej otworzy się przejście, a zamknie na innej, trzeba więc uważnie analizować i planować swoje ruchy. Całość jest mimo wszystko raczej niespieszna, czasami warto po prostu przystanąć przy ognisku, podpiec piankę, i posłuchać na luzie muzyki.
Back to the Future (Telltale Games)
Studio Telltale Games szczególną popularność zyskało po premierze The Walking Dead, ale już wcześniej stworzyło sporo świetnych przygodówek. To spod ich klawiatur wyszła, chociażby nowa iteracja Sama i Maxa (z dodatkowo genialnym polskim dubbingiem w pierwszym sezonie ich przygód), czy jeden z bohaterów dzisiejszego tekstu – gradaptacja filmowego Powrotu do Przyszłości.
Deweloperzy nie postawili na bezpośrednie przełożenie fabuły którejś z kinowych produkcji, a raczej ich kontynuację. O jakość możecie być jednak spokojni, bo powrócili nie tylko znani aktorzy głosowi, ale i sam scenarzysta trylogii – Bob Gale – nadzorował prace. Gameplayowo mamy z kolei do czynienia z podzielonym na odcinki point’n’clickiem. Porozwiązujemy więc proste zagadki i pozwiedzamy przygotowane lokacje. Na fanów filmów czeka cała masa smaczków.
The Messenger
Kanadyjczycy ze studia The Sabotage niedawno próbowali (skutecznie) wkupić się w łaski fanów jRPGów, prezentując im bajecznie wyglądające Sea of Stars. Nie był to jednak ich debiutancki projekt, gdyż wcześniej mieli okazję zebrać nieco doświadczenia przy produkcji bardzo ciepło przyjętego The Messenger.
Początkowo całość wydaje się stosunkowo prostą retro-platformówką. Po czasie jednak odsłania swoje prawdziwie oblicze, dając graczom możliwość swego rodzaju skakania po czasoprzestrzeni, co wiąże się ze… zmianą całej stylistyki i gatunku. Przeskoki będą powodowały bowiem zmianę z 8 na 16-bitową oprawę, a gra będzie się wtedy stawać… metroidvanią. Takie podróże w czasie to coś, co lubimy najbardziej. Tym bardziej że ogólnie mamy do czynienia z kompletnym, solidnie wykonanym tytułem.
Prince of Persia: Piaski Czasu
Na remake Piasków Czasu czekamy, czekamy, i doczekać się nie możemy. Kiedyś pewnie w końcu nadejdzie, a na razie musimy pocieszyć się nieco oryginałem, który – nawet pomimo ponad 20 lat na karku – dalej bardzo dobrze się trzyma.
Prince of Persia: The Sands of Time to pierwsza odsłona nowej trylogii, która nadała kolejnym przygodom Księcia bardzo konkretny kierunek. Będziemy więc w widowiskowy sposób walczyć z przeciwnikami oraz pokonywać przeszkody wykorzystując parkourowe umiejętności młodego arystokraty. Ewentualne porażki nie będą aż tak bolesne, z racji posiadania na podorędziu Sztyletu Czasu, który pozwoli nam przewinąć nieudane próby, dając możliwość kolejnego podejścia. Wszystkie części to gry o cofaniu się w czasie, ale chyba właśnie w tej pierwszej ten wątek jest najbardziej widoczny w samej fabule.
Steins;Gate
Tuturu! Tworząc listę zawierającą najlepsze gry o podróżach w czasie, nie mogliśmy zapomnieć o kultowym Steins;Gate. Większość z was zapewne kojarzy je ze słynnego anime, ale pierwowzorem było nie ono, a produkcja z gatunku Visual Novel. Możecie nam nie uwierzyć, ale jest chyba nawet lepsza niż jej animowana adaptacja.
Głównym protagonistą SG jest Okabe Rintaro, „szalony naukowiec” oraz student pierwszego roku na uniwersytecie. Razem ze znajomymi tworzy w wynajętym mieszkaniu rozmaite gadżety, co wydaje się względnie niegroźną zabawą, aż do czasu, kiedy jeden z nich – przerobiona mikrofalówka – pozwala przenosić się w czasie. W tym momencie bohaterowie trafiają na trop spisku, a kolejne problemy zaczynają się piętrzyć, uruchamiając lawinę wydarzeń, która wywróci ich życia do góry nogami. Pamiętajcie – El Psy Congroo!
Ghost Trick: Phantom Detective
Największym problemem wydanego w 2010 roku Ghost Trick: Phantom Detective był fakt, że ciekawa produkcja nie trafiła na większa liczbę urządzeń. To uchybienie postarano się naprawić 13 lat później, wydając go na kolejne platformy, tym samym znacząco poszerzając grono nowych odbiorców.
Główny bohater, Sissel, nie ma przesadnego szczęścia w życiu – ciężko w końcu o nim mówić, kiedy jest się zamordowanym. Teraz, jako duch, będziemy musieli powstrzymać zabójcę przed odebraniem życia innym niewinnym osobom. Problemem jest to, że na miejsce zdarzenia trafiamy zazwyczaj… w momencie śmierci denata. Mamy jednak możliwość manipulowania czterema ostatnimi minutami jego życia, co musi nam w pełni wystarczyć. Całość to w gruncie rzeczy klasyczna przygodówka, ale posiadająca całą masę uroku.
Quantum Break
Remedy Games niedawno ponownie rozkochało w sobie graczy i recenzentów, w końcu wypuszczając na rynek długo wyczekiwane Alana Wake 2. Za jakiś czas otrzymamy remake’i pierwszych dwóch odsłon serii Max Payne, a także sequel Control. Obecnie chyba mało kto pamięta o będącym produkcją ekskluzywną Microsoftu, a również stworzonym przez uzdolnionych Finów, Quantum Break.
Gry o cofaniu się w czasie nie zawsze próbują jakkolwiek sensownie tłumaczyć zdolności bohaterów, ale QB mimo wszystko obiera właśnie taki bardziej „naukowy” kierunek. Główny bohater, Jack, oraz jego dawny przyjaciel, Paul, zostają obdarzeni mocami manipulacji czasoprzestrzenią, ale oboje stają po różnych stronach barykady, mając w głowie zgoła inne cele. Całość kładzie bardzo mocny nacisk na fabułę, a opowieść jest mocno filmowa. Sama rozgrywka nie jest równie nietypowa, bo mamy do czynienia z „tylko” solidnie zrealizowaną, trzecioosobową strzelanką.
Life is Strange
Od czasu premiery pierwszego Life is Strange zdążyliśmy dostać zarówno samodzielny dodatek do jedynki, jak i aż dwa sequele, ale dotąd większość graczy to właśnie jedynkę uważa za najlepszą. Próba odkrycia tajemnic gnieżdżących się w zakamarkach urokliwego Arcadia Bay miała w sobie masę uroku, oferując w swoich ramach wybory o zarówno dużej skali, jak i tej… nieco mniejszej. Ot, chociażby dotyczące tego, co będziemy mieli ochotę zjeść na śniadanie.
Poszczególne warianty będziemy mogli jednak spokojnie przetestować bez konieczności wczytywania zapisu, czy zaczynania konkretnego epizodu od nowa. Główna bohaterka, nieśmiała Max, posiada bowiem umiejętność cofania czasu. Dzięki niej nie będziemy musieli się martwić konsekwencjami swoich decyzji… ale czy aby na pewno? O tym lepiej przekonajcie się samemu. Warto!
Chrono Trigger
Na początku marca musieliśmy pożegnać ukochanego autora Dragon Balla, Akirę Toriyamę. Utalentowany rysownik stworzył nie tylko tę kultową mangę, ale i próbował często swoich sił w innych mediach. To dzięki niemu Dragon Quest wygląda tak, jak wygląda. Większość graczy będzie go kojarzyła jednak z jeszcze czegoś innego, a mowa o jednym z najlepszych jRPGów w dziejach całej branży – Chrono Triggerze.
Jeżeli podróże w czasie to coś, czego w japońskich grach fabularnych zawsze wam brakowało, CT dostarczy ich z nawiązką. Zwiedzimy nie tylko krainę wzorowaną na średniowiecze, ale i daleką prehistorię oraz odległą przyszłość, a wszystko to w jednym celu – powstrzymania złowrogiego potwora, Lavosa. Pomimo prawie 30 lat na karku, nawet dzisiaj Trigger jest wściekle grywalny, a dzięki charakterystycznemu stylowi Pana Toriyamy jego oprawa nie zestarzała się ani odrobinę.
Łowcy, a jakie są według was najlepsze gry o podróżach w czasie? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.