Forst to polski serial kryminalny, który zadebiutował na platformie Netflix 11 stycznia 2024 roku. Serial jest, a właściwie miał być wierną adaptacją prozy Remigiusza Mroza o tym samym tytule, która ukazała się w 2020 roku.
Jednak jak z tego typu „projektami” bywa, nie wszystko idzie po myśli reżysera, scenarzystów, czy samych aktorów, którzy biorą w nim udział. Książka książką, a serial serialem. Nie wszystko zagrało, tak jak trzeba. Mówią delikatnie, jest tu zbyt dużo problemów, aby docenić opowieść Mroza na mniejszym ekranie.
Dalsza część tekstu pod wideo
W roli głównej występuje Borys Szyc jako Wiktor Forst, zawieszony detektyw, który łączy siły z dziennikarką Olgą Szrebską (Zuzanna Saporznikow), aby wyjaśnić sprawę serii brutalnych morderstw w Tatrach. Serial składa się z 6 odcinków, każdy trwający około 45 minut, ale czy warto poświęcać aż tyle czasu na ekranizację powieści dalekiej od ideału?
Forst (2024) - recenzja serialu [Netflix]. Fabuła
Serial rozpoczyna się od „smaku i zapachu” śmierci z seksem. Po czym akcja szybko przenosi nas na Giewont, gdzie znaleziono zwłoki powieszonego na krzyżu mężczyzny. Ofiara skrywa w sobie (dosłownie) pewną tajemnicę. Potem kobieta zawieszona tajemniczo na Kalatówkach i ten sam element, który wprowadza śledczych w niemałe zakłopotanie. Sprawą zajmuje się komisarz Forst, który jest znany ze swojego nieszablonowego podejścia do śledztwa - będąc przy zwłokach doświadcza pewnego rodzaju olśnienia, czy też (traktując to nieco z przymrużeniem oka) „mistycznej wizji”. Jednak metody, jakich używa, nie podobają się jego przełożonym - dokładniej chodzi o kontakt z mediami, ale to tylko pretekst. Komisarz postanawia go więc odsunąć od sprawy, a później zawiesić, oddalając go tym samym od tajemniczych morderstw.
Forst nie poddaje się i kontynuuje dochodzenie na własną rękę, korzystając z pomocy świeżo co poznanej Olgi, ambitnej dziennikarki, która chce napisać artykuł o sprawie. Jednak i ona skrywa wiele tajemnic. Okazuje się bowiem, że od dawna nie współpracuje z żadnym dziennikiem, gazetą, tudzież telewizją, działając niezależnie na własną rękę. To nie przeszkadza Wiktorowi, ponieważ oboje mają jeden cel - rozwiązać tę zagadkę. Wspólnie odkrywają, że morderstwa mają związek z tajemniczą przeszłością. Im głębiej zagłębiają się w sprawę, tym bardziej narażają się na niebezpieczeństwo ze strony nieznanych przeciwników, którzy nie cofną się przed niczym, aby ukryć prawdę i osiągnąć swój cel.
Forst (2024) - recenzja serialu [Netflix]. Wszędzie śnieg
Forst trzymał mnie w napięciu przez pierwszy odcinek. Każdy kolejny był już tylko gorszy. Napięcie opadało z każdą minutą spędzoną przed ekranem telewizora. Scenariusz oparty na prozie Remigiusza Mroza jest napisany nieoczekiwanie średnio, żeby nie napisać słabo. Mając ciekawy podkład i pełną napięcia historię, Daniel Janoszek nie udźwignął tematu, przez co nie udało się przenieść klimatu z książki na mniejszy ekran. Netflix przyzwyczaił nas do bardzo nierównych produkcji. Od bardzo dobrych, intrygujących, często wręcz imponująco innowacyjnych, po gnioty, których na platformie jest zdecydowanie więcej. Czy Forst jest gniotem? Nie, ale też nie jest produkcją dobrą. Daleko mu do dobrych polskich seriali kryminalnych. Problemów jest dużo, ale skupię się tylko na kilku z nich. Żeby nie było tak czarno, jakieś tam plusy też się znajdą.
Przedstawienie śledztwa (nie ima się to zupełnie poziomem do tego z książki) pozostawia wiele do życzenia, choć plusik za to, że starano się poruszyć kwestie historyczne, społeczne i moralne. Widzowie mogą się dowiedzieć nieco więcej o ciemnej literackiej historii Polski, o losach żyjących wówczas ludzi i o konsekwencjach, jakie niesie za sobą przemoc. Jednak psuje to tandem wielu nieporozumień. Brak tu jakiegoś zespolenia, chemii między odcinkami, która mogłaby dać pewien niedosyt i zaognić chęć do dalszego oglądania tej bardzo „posiatkowanej” historii. Nasuwa się tu pytanie - ile nakręconych scen nie wykorzystano? Albo inaczej, dlaczego zdecydowano się akurat na te? Bo w postprodukcji zawsze usuwają (przynajmniej w wywiadach twierdzi tak wielu aktorów) te świetne, najlepiej nagrane.
Podobała mi się za to muzyka, a raczej wstawki rozpoczynające dany odcinek lub uzupełniające daną scenę. Całkiem miłe wprowadzenie, czasem takie tajemnicze. Ale i do klimatu, jakie tworzą góry, nie można się przyczepić. Melodia narasta, szum wiatru, a w oddali anielski śpiew kobiety. To wszystko może się podobać. I za to największy plus. Serial nie stroni także od pokazywania brutalności i krwawych scen, co dodaje realizmu i dramatyzmu. Przejdźmy do aktorów. Borys Szyc gra całkiem wiarygodnie i z pasją, a to właśnie co do niego miałem spore wątpliwości, kiedy dowiedziałem się, że obsadzi on rolę głównego bohatera. Jest zdeterminowany, ale czasem coś palnie ze swoim charakterystycznym wdziękiem i humorem. Zuzanna Saporznikow wcielająca się w rolę Olgi też gra całkiem dobrze. Inteligentna i odważna dziennikarka, która nie boi się ryzyka. Pozostali aktorzy tworzą jak dla mnie mało ciekawe postacie, grając trochę zachowawczo, wręcz średnio.
Forst (2024) - recenzja serialu [Netflix]. Podsumowanie wycieczki po Tatrach
Mimo wysokiej jakości realizacji, z dbałością o szczegóły i klimat, brakuje napięcia, które jest bardzo dobrze budowane w książkach Remigiusza Mroza, ale nie tutaj. Sceny w górach są pięknie sfilmowane, a muzyka dobra, ale gra aktorska (oprócz Szyca i na doczepkę Saporznikow), jak na serial kryminalny z elementami thrillera wypada dość blado. Serial Forst to zatem piękna, ale jednocześnie średnia produkcja, która nie powala, nie zaskakuje, ale jest do obejrzenia, zwłaszcza jeśli ktoś lubuje się we wszelkich kryminałach i thrillerach z elementami zagadek.