Współtwórca i partner zarządzający jednego z najbardziej aktywnych funduszy inwestycyjnych w Europie Środkowo-Wschodniej. Autor bestsellerowej książki „Start-up i venture capital”. Członek organów nadzoru 25 spółek. Z Szymonem Janiakiem rozmawiamy o tym jak w ostatnich latach rozwijał się polski rynek startupów i jak wyglądają jego realia.
Natalia Kieszek: Z raportu „Polskie startupy 2023” wynika, że jedną z największych przeszkód dla młodego biznesu jest problem z pozyskaniem finansowania. Jak sytuacja wygląda w tym roku, czy faktycznie nastąpiło zamrożenie kapitału?
Szymon Janiak: Nie uważam, że nastąpiło zamrożenie. Natomiast na pewno widzimy znaczącą redukcję. Na naszym rynku startupów kluczowym źródłem finansowania, który bierze się pod uwagę, są fundusze venture capital. Polski rynek VC jest rynkiem wschodzącym i opiera się w dużej mierze o kapitał publiczny. Przez ostatnie lata mieliśmy ponad 130 aktywnie inwestujących funduszy, z czego ok. 80% stanowiły wehikuły publiczno-prywatne. Problem polega na tym, że niemal wszystkie były powiązane z Programem Operacyjnym Inteligentnego Rozwoju, co oznacza, że musiały zakończyć swoją działalność inwestycyjną i to w bardzo podobnym momencie. Dwoma głównymi motorami był Polski Fundusz Rozwoju oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Sam NCBR w ramach programu „Bridge Alfa” umożliwił sfinansowanie ponad 1,2 tys. startupów. Dlatego przez 4 lata mieliśmy bardzo duży dostęp do tego kapitału.
Uważam jednocześnie, że mieliśmy nadpodaż kapitału, ponieważ było więcej pieniędzy na rynku niż ciekawych projektów, które powinny otrzymać finansowanie. W tym momencie te pieniądze się skończyły, a obecnie na rynku zostały niemal wyłącznie prywatne fundusze. W efekcie dostęp do kapitału został mocno ograniczony. Otrzymują go już wyłącznie wyróżniające się spółki, które mają w sobie największy potencjał.
Rynek startupów zmienił też swoją charakterystykę. Warto wspomnieć o equity crowdfundingu, który był dla startupów jednym z kierunków, w którym zmierzały. Jednak obecnie emisje odbywają się na zupełnie innych warunkach legislacyjnych niż kiedyś i też przeżywają swój trudny czas. Również kredyty bankowe są często nieosiągalne dla startupów, gdyż nie spełniają one podstawowych parametrów ryzyka. Dlatego dziś startupom, poza inwestorami branżowymi, pozostało głównie finansowanie od aniołów biznesu, którego moim zdaniem nadal jest sporo, gdyż są oni otwarci na inwestycje.
Startupy muszą się nastawić na to, aby w pierwszym okresie utrzymywać się ze środków własnych, rozumianych jako generowanie przychodów z realizowanych usług bądź oferowanych produktów. Mogą też korzystać z własnych oszczędności, po to by dojść do momentu, w którym mogą przedstawić już działający biznes na odpowiednim poziomie, a fundusz VC może wtedy sięgnąć dla nich po finansowanie. Czasy, w których dostawało się łatwo pieniądze na rozwój startupu skończyły się i szybko nie wrócą.
Czy zgadasz się z tezą, że to wojna na Ukrainie wywołała w pewnym sensie problem z pozyskaniem finansowania dla startupów?
W odniesieniu do lokalnego ekosystemu nie zgadzam się z tą tezą. Zawsze szuka się obiektywnego powodu, aby uzasadnić pewne kwestie. Polski rynek opiera się na kapitale publicznym, który w odniesieniu do innowacyjnych spółek zachowuje pewną niezależność względem konfliktu na Ukrainie. Faktycznie, wojna wpłynęła na globalny rynek venture capital. Uderzyła ona w inwestorów w funduszach i sprawiła, że makroekonomiczne wskaźniki gospodarcze uległy w wielu obszarach pogorszeniu. W Polsce na takim etapie wzrostu na jakim jesteśmy, wojna na Ukrainie nie ma na tyle bezpośredniego przełożenia, by mówić o znaczącym wpływie na działalność lokalnych start-upów.
Od lat działasz aktywnie na rynku startupów. Który, Twoim zdaniem rok, był dotychczas najlepszy dla rozwoju tego rynku i dlaczego?
Według mnie najlepsze było ostatnie 5 lat, ponieważ nie było dotychczas takiej sytuacji, w której tak dużo zostało zainwestowane na polskim rynku startupów. Polska nadal jest rynkiem wschodzącym, a venture capital u nas zaczął realnie funkcjonować na początku lat 2000. Nie mamy za sobą tak długiej historii startupów, jak mają to np. Stany Zjednoczone. Dlatego musimy szybciej uczyć się pewnych rzeczy, aby nadgonić znacznie rozwinięte rynki. Pomagają nam w tym środki publiczne, dzięki czemu osiągamy trzy cele.
Po pierwsze, powstało dzięki temu mnóstwo funduszy i nauczyliśmy się, czym jest venture capital. Wytworzyliśmy unikalne kompetencje w tym zakresie. Po drugie, naprawdę sporo startupów otrzymało te pieniądze, dzięki czemu system innowacji był w pewnym zakresie pozytywnie stymulowany. Powstało mnóstwo ciekawych zespołów. Z trzeciej strony inwestorzy w funduszach poznali klasę aktywów, jaką jest venture capital i zobaczyli, że można na tym zarabiać. To wszystko było krokiem milowym dla rozwoju polskiego rynku VC.
Warto przeczytać: Santander Bank Polska przyznał nagrody w ramach pierwszej edycji konkursu dla startupów
Czy uważasz, że teraz jest dobry moment na założenie startupu? Czy lepiej poczekać?
Zawsze jest dobry moment na założenie startupu. Ludzie myślą, że gdy założą swój biznes to powinni szybko poszukać finansowania, rozwijać się w oparciu o zewnętrze źródła kapitału i to jest ich jedyna droga do sukcesu. Jednak niektórzy zapominają, że venture capital oraz aniołowie biznesu są tylko instrumentem finansowym. Według standardów europejskich, środki od VC dostaje tak naprawdę 1% startupów.
Najważniejsze jest to, aby myśleć o budowie innowacyjnego biznesu, który spełnia potrzeby klientów i którzy jeszcze będą za to płacić. Nie budujemy biznesu, aby realizować kolejne rundy finansowania. Jest mnóstwo miejsc, w których jest ogromny potencjał do innowacji. Warto podkreślić, że sytuacja na rynku kapitałowym nie powinna determinować myślenia, czy powinniśmy założyć startup czy nie.
Jesteś współtwórcą i partnerem zarządzającym funduszu Czysta3.VC. Wasza strategia mówi: nie uganiamy się za jednorożcami. Inwestujemy głównie w doświadczone zespoły. Czym kierujecie się przy podejmowaniu decyzji o finansowaniu danego startupu?
Dla nas najważniejsi są ludzie. Jesteśmy inwestorem, który wchodzi z finansowaniem na początkowych etapach rozwoju spółki. Wtedy startup nie ma jeszcze twardych metryk finansowych. Dlatego najważniejszym aktywem są zespoły, które mają realizować konkretne cele. Dzisiaj nic nie znaczy dobry pomysł na biznes, ponieważ możemy go skopiować z rynku amerykańskiego czy znaleźć w mediach i próbować adaptować go w Polsce. Ważna jest zdolność do egzekucji i umiejętność wprowadzenia projektu na rynek.
Z jednej strony patrzymy na bazowe założenia, czy projekt kwalifikuje się do finansowania venture capital, czy rynek jest odpowiednio duży, jak wygląda kwestia konkurencji. Jednak fundamentem jest zespół i ocena jego kompetencji.
Warto przeczytać: Liczba założycieli oraz ich cechy osobowości wpływają na sukces startupu, wynika z najnowszych badań
Czy masz na swoim koncie nieudane inwestycje?
Oczywiście. Statystyki w tej branży są okrutne. Aby zrobić 43 inwestycje w naszym funduszu, musieliśmy przenalizować około 6 tys. startupów. Otrzymujemy od nich pitch decki (przyp. red. krótka prezentacja inwestorska), czyli pigułka wiadomości o danej firmie. W funduszach najczęściej sytuacja wygląda tak, że zaledwie jedna bądź dwie spółki decydują o tym, czy fundusz się zwróci. Jest to sytuacja paradoksalna i to pokazuje jak trudne są statystyki w tej branży, i jak ciężko jest osiągnąć sukces.
Jesteście aktywni na rynku Europy Środkowo-Wschodniej. A jak polskie startupy wypadają na tle Europy Zachodniej?
Kompetencyjnie nie brakuje nam niczego do rynku zachodniego, ponieważ mamy zdolne zespoły w Polsce. Brakuje nam natomiast bardziej rozwiniętego ekosystemu, większej dostępności do kapitału i sprawnie działającej gospodarki. Jeżeli porównamy się do Niemiec czy Wielkiej Brytanii, to jednak parametry są znacząco inne. Rundy finansowania i zasobność portfeli inwestorów są zdecydowanie większe, dlatego skala ma tutaj znaczenie.
Jednak najlepszym przykładem tego, że mocno nie odstajemy od Europy Zachodniej są startupy, które swoją działalność rozpoczynają właśnie od tych rynków i tam skalują swój biznes. Mimo to, Polska wiedzie prym pod kątem liczby inwestycji w Europie Środkowo-Wschodniej. Uważam, że jest to kwestia czasu zanim pokażemy, co potrafimy jako Polska.
Jakie najważniejsze prognozy na 2024 rok wyłaniają się dla rynku startupów?
Kluczowe będzie uruchomienie kolejnej fali kapitału publicznego. PFR już zapowiedział kontynuację dotychczasowych programów. W związku z tym powstanie sporo ciekawych funduszy, zarówno nowych jak i takich z doświadczonymi osobami na tym rynku. Będziemy mieli dostęp do większego kapitału, co oznacza, że będzie większa stymulacja.
Pojawienie się kapitału będzie stanowić dodatkowy bodziec dla aniołów biznesów, którzy lubią koinwestować z funduszami. Dlatego możemy spodziewać się większej liczby inwestycji. Jeżeli faktycznie wyciągnęliśmy lekcje z ostatnich lat, to uważam, że powinniśmy poprawić swoją efektywność inwestycyjną. Dzięki temu inwestowanie w nowym rozdaniu powinno być mądrzejsze. Spodziewam się wzrostów i lepszej jakości w najbliższym czasie.
Czy widzisz potencjał dla polskich startupów, aby stały się rozpoznawalne jak Uber czy Airbnb?
Zdecydowanie tak. Świetnym przykładem są jednorożce, które powstały w Estonii. Jest to kraj wielkości Warszawy, a mimo to założono tam szereg spółek o wspomnianym potencjale. Mamy już mandat, aby tworzyć tego typu biznesy i zakładam, że w najbliższym czasie mamy na to szansę. Jednak inwestorzy w Europo Środkowo-Wschodniej patrzą mocno na rentowność spółek. Jeszcze parę lat temu zwracano uwagę głównie na wzrost, a dzisiaj w wielu przypadkach pojawiają się luki kapitałowe. Dlatego poszukiwane są spółki, które są w stanie się samofinansować, gdy nie znajdą inwestora na rynku.
W 2022 roku wydał Pan książkę „Start-up i venture capital. Co należy zrobić, by skutecznie pozyskać finansowanie dla swojej spółki?”. Jakie błędy popełniają firmy na etapie poszukiwania finansowania?
Przede wszystkim startupy nie są na to przygotowane. Nie mają przeprowadzonego konkretnego researchu, co zrobić, aby pozyskać potrzebny kapitał. Nie wiedzą jak działają fundusze i jakie są ich oczekiwania. Dlatego często są to bardzo emocjonalne decyzje. Większość takich spółek odrzucanych jest już na starcie, ponieważ nie spełniają one kryteriów. Czasem ktoś od początku ma „zepsutą” strukturę udziałową, gdzie nie ma miejsca na fundusz venture capital.
Często są to podstawowe błędy, które wynikają z bezrefleksyjności tego rynku i jednostronnego patrzenia. Nie wystarczy być startupem, aby zgłosić się do funduszu. VC buduje swój portfel na bazie relacji, dostajemy rekomendacje od osób z rynku, jakie inwestycje polecają. Aby uniknąć popełniania błędów wystarczy zadawać pytania, żeby poznać dokładniej ten rynek.
Druga i jednocześnie najnowsza książka opowiada o ciemnych stronach startupów. Dlaczego zdecydowałeś się na taką publikację? Czy faktycznie skojarzenia z prowadzeniem startupu nie są tak optymistyczne jak mogłoby się wydawać?
To właśnie te startupy dominują na rynku. Spektakularnych sukcesów jest zdecydowanie mniej, mamy mały odsetek spółek, którym to się udaje. Pozostali działają w zupełnie innych realiach. O nich nie przeczytamy w mediach czy nie usłyszymy na konferencjach. Niewiele się o tym mówi i dużo osób podejmuje decyzje na temat wejścia na rynek startupów, nie mając świadomości jak wygląda rzeczywistość.
W swojej najnowszej publikacji chcę pokazać ludziom jak będzie wyglądać ich biznes, aby mogli odpowiedzieć sobie na pytanie: czy to jest droga dla mnie? Warto powiedzieć, że przedsiębiorczość nie jest dla wszystkich. Startup jest specyficzną formą prowadzenia działalności gospodarczej i jest on tylko dla wybranych. Wiąże się to z ogromnym ryzykiem i należy mieć determinację, aby to przetrwać.
Jakiej rady udzieliłbyś osobie, która myśli o założeniu własnego startupu?
Coś co tworzymy, ma być potrzebne i ma adresować problemy ludzi, na tyle skutecznie, by Ci chcieli za to płacić. Od początku trzeba mieć w głowie to, że start-up to nie lifestyle tylko przede wszystkim firma, która będzie się rozwijać tylko wtedy, gdy będziemy ją mądrze prowadzić.
Warto przeczytać: Można wyprodukować grę minimalnym kosztem i osiągnąć sukces – opowiada Damian Szymański, założyciel Render Cube
Artykuł „Czasy, w których dostawało się łatwo pieniądze na rozwój startupu skończyły się i szybko nie wrócą” – Szymon Janiak, współtwórca Czysta3.vc pochodzi z serwisu MamBiznes.pl.