Piąty pakiet sankcji Unii Europejskiej nie objął zakazu importu ropy naftowej i gazu ziemnego z Rosji. Eksperci uważają, że wprowadzenie embarga jest możliwe, ale będzie kosztowne.
Tekst uczestnika projektu Dziennikarstwo za demokracją fundacji Global Political Network
8 kwietnia w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej opublikowano listę sankcji wobec Rosji w ramach piątego pakietu. Wśród nich wymieniony został zakaz zakupu, importu i transportu rosyjskiego węgla i innych paliw stałych po 10 sierpnia 2022. Na liście nie znalazł się podobny zakaz dotyczący ropy naftowej i gazu ziemnego.
„Publikacja piątego pakietu restrykcji UE wobec Rosji potwierdza wyrażane już wcześniej oceny na ich temat”, komentuje Marek Menkiszak, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.
„Z jednej strony stanowią one niewątpliwe zaostrzenie unijnego reżimu sankcyjnego (…), z drugiej jednak długa lista wyłączeń zawierająca szereg towarów i usług oraz nieobjęcie restrykcjami kluczowych towarów eksportowych Rosji (zwłaszcza ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego) pozwalają rosyjskiej gospodarce łagodzić skutki sankcji”, podkreśla ekspert.
Większość państw Unii Europejskiej zadeklarowało odejście od importu paliw kopalnych z Rosji. Jednak w żadnym z nich nie przyjęto jeszcze regulacji prawnych dotyczących zakazu importu ropy naftowej i gazu ziemnego.
Tymczasem trwają pracę nad uzgodnieniem szóstego pakietu sankcji UE wobec Rosji. Ma on obejmować m.in. embargo na ropę. Z informacji medialnych wynika, że Niemcy opowiedzą się za wprowadzeniem zakazu importu rosyjskiej ropy.
Taką deklarację mieli złożyć przedstawiciele rządu w Berlinie podczas trwających w Brukseli rozmów o szóstym pakiecie sankcji wobec Rosji. Szczegóły kolejnego pakietu sankcji mają być znane jeszcze w tym tygodniu.
Ropa naftowa
„W skali UE uzależnienie od rosyjskiej ropy wynosi 27 proc., a od gazu 40 proc.”, zwraca uwagę Maciej Zaniewicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). Jego zdaniem zakaz importu ropy naftowej jest możliwy, jednak skutki takiej decyzji dotkną część państw Unii Europejskiej w większym stopniu niż inne.
„Najbardziej zależna od rosyjskich surowców jest Europa Środkowa i Wschodnia. W przypadku ropy naftowej rafinerie znajdujące się w państwach dawnego RWPG, takich jak wschodnie Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, są przystosowane głównie do przerobu rosyjskiej ropy”, wyjaśnia ekspert.
„Proces dywersyfikacji jest możliwy, ale nie będzie tani. Wprowadzenie embarga na rosyjską ropę byłoby więc możliwe, jednak największe koszty poniosłyby właśnie te państwa i ich koncerny”, dodaje.
Gaz ziemny
Uzależnienie UE od gazu ziemnego jest większe niż od ropy naftowej. Maciej Zaniewicz wskazuje na podobne zróżnicowanie poziomu uzależnienia od gazu, jak w przypadku ropy, oraz na trudności dotyczące wprowadzenia zakazu importu tego surowca.
„W przypadku gazu trudniej jest szybko zdywersyfikować import z Rosji. Podobnie jak jest to w przypadku ropy, to kraje Europy Środkowej i Wschodniej są najbardziej zależne od tego surowca. Bułgaria czy Słowacja są niemal całkowicie uzależnione od rosyjskiego gazu, podczas gdy na przykład Portugalia czy Hiszpania prawie wcale”, komentuje analityk.
Zaniewicz wskazuje również na trudności związane z wdrożeniem zakazu importu gazu ziemnego z Rosji. Zwraca on uwagę, że zastąpienie tego gazu innymi źródłami jest możliwe tylko częściowo – „głównie przez LNG, ale i w tym przypadku należy się liczyć z poważnymi problemami, gdyż największe terminale skraplające są wykorzystane w ponad 90 proc., więc nie ma wolnych mocy”.
Ponadto, jak podkreśla ekspert, „w tej części Europy, która najbardziej potrzebuje LNG, są tylko trzy terminale – w Polsce, Chorwacji i na Litwie”.
„Dlatego konieczne byłoby ograniczanie konsumpcji. Jest to możliwe, ale koszty gospodarcze są trudne do oszacowania i dlatego takie państwa jak Austria, Bułgaria, Niemcy i Węgry już teraz zapowiedziały, że nie poprą całkowitego embargo na gaz z Rosji”, wyjaśnia.
Alternatywne źródła energii
Zdaniem ekspertów zakaz importu ropy naftowej i gazu ziemnego może być wprowadzony dzięki inwestycjom w infrastrukturę ułatwiającą dostawy z innych państw oraz rozwój innych źródeł energii, w tym energetykę jądrową i odnawialne źródła energii (OZE).
„W związku z tym realną perspektywą uniezależnienia się od dostaw z tego kraju pozostają kilkuletnie inwestycje – w terminale LNG, interkonektory (połączenia między państwami), OZE, energetykę jądrową, energoefektywność, pompy ciepła, biometan, czy nowe gazociągi (np. z Izraela do Grecji)”, wymienia Maciej Zaniewicz.
„To jest zagadnienie do którego musimy podejść kompleksowo, na poziomie unijnym. Wysiłki poszczególnych państw są ważne, ale niewystarczające”, ocenia.