W środę (18 maja) z rosyjskich ambasad w Hiszpanii, Włoszech i Francji wydalonych zostało łącznie 85 pracowników. Ma to być odpowiedź na wyrzucenie z tych krajów rosyjskich przedstawicieli.
W sumie wydalono 34 Francuzów, 27 Hiszpanów i 24 Włochów. Francuski MSZ przekazał, że „ponieważ nie ma uzasadnionych podstaw, Francja może tylko zdecydowanie to potępić”. Jednocześnie przekazano, że funkcjonowanie ambasady tego kraju nie będzie zagrożone, ponieważ wydaleni stanowili jedynie niewielką część całego sztabu. W kwietniu Francja wydaliła 41 rosyjskich dyplomatów, których uznano za oficerów wywiadu rosyjskiego.
Także w kwietniu hiszpański rząd zadecydował o wydaleniu 27 pracowników ambasady rosyjskiej w Madrycie w odpowiedzi na wojnę w Ukrainie i masakrę w Buczy. Nazwano ich „zagrożeniem” dla bezpieczeństwa narodowego. Teraz Rosja odpowiedziała tym samym.
„Już powiedziałem, kiedy ogłaszaliśmy wydalenie 27 rosyjskich dyplomatów i personelu, że w takich sytuacjach występuje symetryczna lub prawie symetryczna wzajemność i tego się spodziewaliśmy” – przyznał hiszpański minister spraw zagranicznych José Manuel Albares.
Z kolei Rzym od początku wojny w Ukrainie wydalił 30 dyplomatów rosyjskich „z powodu bezpieczeństwa narodowego”. W odpowiedzi wśród Włochów, którym nakazano wyjazd z Rosji, znalazł się m.in. ambasador Włoch w tym kraju, Giorgio Starace.
„Jest to akt wrogi, ale absolutnie nie może prowadzić do zerwania stosunków dyplomatycznych” – powiedział dziennikarzom premier Mario Draghi na wczorajszej konferencji prasowej.