Wśród rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie narasta niezadowolenie; tych, którzy żądają wycofania z Ukrainy, dowódcy wysyłają na najtrudniejsze odcinki frontu – twierdzi ukraiński wywiad wojskowy.
Problemy rosyjskich dowódców. "Próbują to ukryć" Źródło: East News, fot: ALEXANDER NEMENOV
"Rosyjscy okupanci coraz częściej odmawiają wykonania rozkazów udziału w działaniach ofensywnych na terytorium Ukrainy. Według danych wywiadu udziału w wojnie odmówiło już kilka pododdziałów 70. Gwardyjskiego Pułku Strzelców Zmotoryzowanych, żądając odesłania do miejsc stałej dyslokacji" - poinformował na Telegramie Zarząd Główny Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR).
"Dowódcy jednostek próbują ukryć przypadki nieposłuszeństwa. Wojskowych, którzy najbardziej aktywnie żądają odesłania do Rosji, dowódcy wysłali na najtrudniejszy odcinek frontu, licząc na ich szybką śmierć" - podkreślono.
Według ukraińskiego wywiadu działająca w armii Federalna Służba Bezpieczeństwa kieruje do pułku swoich "agentów i informatorów" w celu wykrycia i zneutralizowania buntowników.
Stałym miejscem dyslokacji wymienionej jednostki jest miejscowość Szali w Republice Czeczeńskiej.
Jeden z kontraktowych żołnierzy skarży się przez telefon swojemu koledze, że "gdyby mieli takie drony, rzecz wyglądałaby zupełnie inaczej".
Żołnierz śmieje się również z samej Rosji, ponieważ zwykłe drony, które znajdują się w posiadaniu ich armii przysyłane są żołnierzom przez sponsorów. - Rolnicy dla nas zbierają pieniądze, dzieci w szkołach zbierają, żebyśmy zwykłe drony mogli kupić. Jednemu naszemu chrzestna przysłała drona - ironizuje.
Zobacz też: Deportują Ukraińców do Rosji. "Karygodna praktyka"
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.