Finlandia i Szwecja mają złożyć wniosek o dołączenie do NATO. Pierwotnie spodziewano się przede wszystkim problemów z poparciem premiera Węgier Viktora Orbána, czyli rosyjskiego konia trojańskiego w demokratycznych strukturach Zachodu. Jednak to turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan uznał w piątek, że nie może zgodzić się na nordycki akces do NATO – pisze redaktor naczelna EURACTIV.pl Karolina Zbytniewska.
Więcej felietonów Karoliny Zbytniewskiej
Finlandia i Szwecja mają złożyć wniosek o dołączenie do NATO. Współpraca bowiem różni się od sojuszu tym, że nie daje gwarancji bezpieczeństwa. NATO taką gwarancję daje: zbiorową napaść na jedno z państw członkowskich uznaje za „napaść przeciwko nim wszystkim” i prowadzi do zbiorowej samoobrony.
Doceniają to także obywatele obu państw: aż 76 proc. Finów i ok. 60 proc. Szwedów opowiada się za dołączeniem do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Helsinki i Sztokholm będą potrzebowały jednomyślnego poparcia wszystkich 30 członków NATO, aby do niego przystąpić. To może nie być takie proste jak pisał w czwartek Reuters, powołując się na natowskich urzędników jakoby wnioski miałyby zostać rozpatrzone pozytywnie w przyspieszonym tempie jeszcze tego lata.
Pierwotnie spodziewano się przede wszystkim problemów z poparciem premiera Węgier Viktora Orbána, czyli rosyjskiego konia trojańskiego w demokratycznych strukturach Zachodu.
Jednak to turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan uznał w piątek po tradycyjnej porannej modlitwie, że nie może zgodzić się na nordycki akces do NATO. Tłumaczył, że Finlandia i Szwecja „są schronieniem wielu organizacji terrorystycznych”. Dodał, że przyjęcie wcześniej Grecji też było błędem.
Pierwsze reakcje na tureckie weto w Finlandii wzywały do zachowania spokoju. Szef MSZ Pekka Haavisto przyjął postawę wyczekującą, traktując aplikację do NATO jako proces wymagający cierpliwości.
Wcześniej dwukrotnie odwiedził Turcję i uzyskał poparcie dla członkostwa Finlandii. Z kolei szwedzka minister spraw zagranicznych Ann Linde wyraziła jednoznaczne zaskoczenie słowami prezydenta Turcji.
Przypomniała, że odbyły się ze stroną turecką dwustronne rozmowy dyplomatyczne na temat ewentualnej akcesji Szwecji do NATO i Ankara żadnych zastrzeżeń nie zgłosiła. Przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Finlandii Jussi Halla-aho powiedział, że jest mało prawdopodobne, aby jeden kraj mógł zablokować fińsko-szwedzkie wnioski. Erdoğan być może po prostu okazuje swoją irytację i frustrację wobec Szwecji, gdzie mieszka duża społeczność kurdyjska.
Ministrowie spraw zagranicznych obu państw mieli omówić w sobotę m.in. tę kwestię ze swoimi odpowiednikami z trzydziestu państw NATO na nieformalnej kolacji roboczej w Berlinie.