Atak, który "wydawał się zakończony, zanim się zaczął" - tak o długo zapowiadanym odwecie Hezbollahu wobec Izraela pisze "New York Times". Sam Hezbollah mówi, że był to "pierwszy etap" ataku i pozostawia sobie opcję "pójścia o krok dalej", jeśli pozwoli na to Iran. Natomiast BBC pisze, że niedzielna wymiana ognia między Izraelem a Hezbollahem wydaje się być "znaczącą eskalacją". Jak dalej może rozwinąć się sytuacja na Bliskim Wschodzie?
Hezbollah zaatakował w niedzielę rano Izrael, ale ten dokonał uderzenia prewencyjnego, które prawdopodobnie w dużym stopniu się powiodło. Około 100 myśliwców poderwanych do akcji wystrzeliło pociski i zlikwidowało tysiące wyrzutni rakiet rozlokowanych na południu Libanu - przekazali izraelscy wojskowi.
Hezbollah podał, że uderzył w 11 izraelskich obiektów wojskowych, wystrzelił ponad 320 rakiet typu Katiusza i wysłał drony w kierunku północnego Izraela.
Dron Hezbollahu lecący z Libanu w stronę Izraela, przed przechwyceniem go przez IDFPAP/EPA/ATEF SAFADI
Atak, który "wydawał się zakończony, zanim się zaczął"
Izraelczycy od dłuższego czasu czekali z niepokojem na poważny atak Hezbollahu w odwecie za zabójstwo wysokiego rangą dowódcy wojskowego Fuada Szukra, który 30 lipca zginął w izraelskim ataku w Bejrucie.
"Jednak większość Izraela obudziła się w niedzielę i odkryła, że - przynajmniej na razie - od dawna spodziewany atak wydawał się zakończony, zanim się zaczął" - ocenia "New York Times" i zauważa, że oficjalne komunikaty obu stron wydane już po niedzielnych atakach były dość umiarkowane w tonie.
Dron Hezbollahu zestrzelony przez izraelski myśliwiec w pobliżu granicy libańsko-izraelskiejPAP/EPA/ATEF SAFADI
Hezbollah o "pierwszym etapie" ataku
Hezbollah ogłosił, że zakończył "pierwszy etap" ataku, aby pomścić zabójstwo Fuada Szukra, i - jak pisze "NYT" - "najwyraźniej uznał to - przynajmniej na razie - za koniec". Natomiast minister obrony Izraela Yoav Gallant przekazał, że rozmawiał z sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem. Podczas rozmowy obaj przywódcy mieli podkreślać, jak ważne jest, żeby nie doszło do wojny w całym regionie.
Mimo to - komentuje nowojorski dziennik - "Bliski Wschód pozostaje na krawędzi, a nadchodzące dni są niepewne". Ehud Yaari, izraelski pracownik naukowy think tanku Washington Institute for Near East Policy wskazuje, że "może nastąpić stopniowa eskalacja".
Yaari, cytowany przez "New York Times", zwraca uwagę, że Hezbollah ze swojej strony "wydaje się sygnalizować, że na razie skończył z atakami". "Jednocześnie (przedstawiciele Hezbollahu - red.) mówią, że był to pierwszy etap odwetu, pozostawiając otwartą opcję pójścia o krok dalej, jeśli dostaną zielone światło od Iranu" – dodał.
Dym unoszący się nad miastem Chijam w południowym LibanieReuters
"Znacząca eskalacja"
Natomiast BBC w swojej analizie pisze, że niedzielna wymiana ognia między Izraelem a Hezbollahem wydaje się być "znaczącą eskalacją" i zwraca uwagę, że jeżeli podawana przez stronę izraelską liczba stu rakiet, jakie zostały wystrzelone w kierunku Libanu, jest prawdziwa, to byłby to największy izraelski atak na Liban od czasu wojny na pełną skalę między Izraelem a Hezbollahem w 2006 roku.
Pisze też, że "w całym regionie panuje obawa, że ta najnowsza eskalacja może ponownie doprowadzić do wojny totalnej".
BBC przypomina także, że od tygodni dyplomaci starają się uniknąć eskalacji kryzysu w Strefie Gazy i przerodzenia obecnej sytuacji w szerszy konflikt regionalny. "Stany Zjednoczone ostrzegają, że dalej utrzymujący się brak porozumienia między Izraelem a Hamasem w sprawie zawieszenia broni i uwolnienia zakładników może doprowadzić do niepowodzenia tych wysiłków dyplomatycznych". Ale - jak zauważa - mimo intensywnej presji ze strony USA, rozmowy w sprawie zawieszenia broni dla Strefy Gazy po ponad 10 miesiącach od wybuchu wojny nie przyniosły żadnych rezultatów.
"Hezbollah jest o wiele potężniejszą siłą niż Hamas"
BBC, analizując postawę strony izraelskiej, wskazuje, że tamtejsze wojsko twierdzi, że jest gotowe walczyć na dwóch frontach: w Strefie Gazy i na granicy z Libanem. Ale "Hezbollah jest o wiele potężniejszą siłą niż Hamas". Szacuje się, że dysponuje około 150 tysiącami rakiet, z których niektóre mogą trafić w cele w całym Izraelu. Jego bojownicy, z których niektórzy walczyli w wojnie w Syrii, są dobrze wyszkoleni i lepiej wyposażeni niż bojownicy Hamasu.
"Wielu Izraelczyków, zwłaszcza tych z północy, twierdzi, że trzeba 'zająć się' Hezbollahem. Od początku wojny w Strefie Gazy dziesiątki tysięcy ludzi tam mieszkających zostało ewakuowanych ze swoich domów, a wiele z nich straciło swoje firmy. Również w południowym Libanie dziesiątki tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów z powodu obaw przed izraelskimi atakami" - przypomina BBC.
"Przywódcy Izraela i Hezbollahu mówią, że nie chcą kolejnej wojny na pełną skalę. Jednak obie strony twierdzą, że są na nią gotowe" - konkluduje.
Izrael i PalestyńczycyPAP/Maciej Zieliński , Adam Ziemienowicz
Autorka/Autor:mjz/kg
tvn24.pl, Reuters, BBC, New York Times
Źródło zdjęcia głównego: Jalaa MAREY / AFP / EastNews