Rosja wydała nakaz aresztowania Julii Nawalnej – żony opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który na początku roku zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w rosyjskiej kolonii karnej.
Rosyjskie władze wydały wczoraj (9 lipca) nakaz aresztowania Julii Nawalnej – żony Aleksieja Nawalnego, który był zagorzałym krytykiem prezydenta Władimira Putina i jego największym przeciwnikiem politycznym. Nawalny zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach na początku roku w kolonii karnej na Syberii, gdzie był więźniem politycznym. Julia Nawalna oskarża o śmierć męża rosyjskiego prezydenta, nazywając go mordercą.
Po śmierci Aleksieja, Julia przejęła jego rolę jako liderki rosyjskiej opozycji. „Będę kontynuowała dzieło Aleksieja. Chcę żyć w wolnej Rosji, chcę zbudować wolną Rosję. Wzywam was do wsparcia mnie. Byście nie tylko czuli jak ja, smutek i niekończący się ból. Proszę was, byście jak ja czuli gniew, furię i nienawiść do tych, którzy odważyli się zabić naszą przyszłość”, mówiła.
Od tego czasu spotkała się już z wieloma światowymi przywódcami, m.in. z Joe Bidenem, Robertą Metsolą czy Ursulą von der Leyen, została również powołana do zarządu amerykańskiej Fundacji Praw Człowieka. Stwierdziła, że zamierza wykorzystać to, by przeciwstawiać się Putinowi. W marcu, gdy w Rosji odbywały się wybory prezydenckie, Nawalna wzywała Rosjan do masowych protestów przeciwko obecnemu prezydentowi.
Jej działalność nie pozostała niezauważona na Kremlu. Wczoraj rosyjski sąd uznał ją za osobę podejrzaną o udział w działalności „grupy ekstremistycznej”, w związku z czym wydał nakaz jej aresztowania. Nawalna, wraz z dwójką dzieci mieszkają jednak za granicą.
„Gdy będziecie o tym pisać, proszę nie zapomnijcie napisać najważniejszej rzeczy: Władimir Putin jest mordercą i zbrodniarzem wojennym. Jego miejsce jest w więzieniu, ale nie gdzieś w Hadze, w przyjemnej celi z telewizorem, lecz w Rosji – w tej samej kolonii karnej i tej samej mającej 2 na 3 metry celi, w której zabił Aleksieja”, skomentowała decyzję sądu Nawalna.
Obawy o życie kolejnego opozycjonisty
Tymczasem z Rosji napływają niepokojące informacje dotyczące kolejnego rosyjskiego opozycjonisty. Władimir Kara-Murza odsiaduje wyrok 25-lat w koloni karnej za krytykę działań Władimira Putina, choć oficjalnie w akcie oskarżenia został on oskarżony o zdradę.
Żona opozycjonisty Eugenia informuje, że z jej mężem nie ma kontaktu od 2 lipca. 4 lipca służby poinformowały jego prawników, że został on przeniesiony do szpitala, nie podały jednak żadnych informacji o stanie jego zdrowia. Od tego czasu rodzina ani prawnicy nie wiedzą co się z nim dzieje, bowiem służby nie zgadzają się na odwiedziny opozycjonisty.
Do podania informacji na temat stanu Kara-Murzy wzywa nie tylko jego żona, ale również liczne organizacje pozarządowe, m.in. organizacja Freedom House. „Wzywamy rządy na całym świecie, by zażądały od rosyjskich władz zapewnienia nieograniczonego dostępu do Władimira i podwojenia wysiłków w celu zapewnienia jego natychmiastowego uwolnienia”, napisała organizacja w oświadczeniu.