- Reklama -
Władze Turcji skrytykowały USA za przyjęcie premiera Izraela Benjamina Netanjahu w środę w Kongresie. „Pozwolenie Netanjahu na przemówienie przed Kongresem to hańba dla ludzkości” – oświadczył turecki minister sprawiedliwości Yilmaz Tunc.
Słowa krytyki pod adresem USA płyną od przedstawicieli tureckich władz najwyższego szczebla. Wiceprezydent Cevdet Yilmaz napisał w serwisie X, że „haniebne” przyjęcie przez USA Netanjahu, oskarżonego przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie w Strefie Gazy, „jest niepokojące pod względem ludzkich wartości, prawa międzynarodowego i przyszłości demokracji”.
„Pozwolenie Netanjahu, który zabił ponad 40 tys. niewinnych cywilów od 7 października, na przemówienie przed Kongresem USA to hańba dla ludzkości” – oznajmił minister sprawiedliwości Tunc w serwisie X.
Przewodniczący tureckiego parlamentu Numan Kurtulmus odniósł się do owacji na stojąco dla Netanjahu. „Grupa, która wstała i oklaskiwała (Netanjahu), na przekór wszystkim osiągnięciom ludzkości na rzecz praw człowieka, demokracji i sprawiedliwości, (na znak) poparcia dla tych, którzy są sądzeni przez międzynarodowe trybunały za zbrodnie, będzie zapisana w historii ludzkości jako współodpowiedzialna za te zbrodnie” – oświadczył Kurtulmus.
Środowe wystąpienie Netanjahu przed połączonymi izbami amerykańskiego Kongresu zostało zbojkotowane przez kilkudziesięciu demokratycznych parlamentarzystów. Przemówieniu izraelskiego premiera towarzyszyły kilkutysięczne demonstracje na zewnątrz budynku z transparentami „zbrodniarz wojenny” i „ludobójczy premier”. Orędzie Netanjahu było kilkakrotnie przerywane oklaskami i owacjami na stojąco, ale dało się też słyszeć gwizdy.
Netanjahu bronił izraelskiej wojny przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy i zapewnił, że będzie toczona do zwycięstwa, czyli zniszczenia możliwości militarnych Hamasu i uwolnienia zakładników. Potępił też sprzeciwiających się wojnie demonstrantów, określając ich „użytecznymi idiotami” Iranu. Podkreślił wagę sojuszu amerykańsko-izraelskiego i podziękował za wsparcie zarówno obecnemu prezydentowi Joe Bidenowi, jak i jego poprzednikowi Donaldowi Trumpowi.