Ubiegły rok upłynął pod znakiem rosnących stóp procentowych (drożejących kredytów) i szybujących cen. W tych warunkach bardzo trudno było ochronić oszczędności przed inflacją i pomnożyć pieniądze. Był czas, gdy banki praktycznie nie płaciły żadnych odsetek.
Właśnie wtedy wielką popularność zyskały obligacje oszczędnościowe, które miały dużo bardziej atrakcyjne oprocentowanie niż np. lokaty bankowe i były równie bezpieczne. Efekty tego widać w statystykach Ministerstwa Finansów (MF), które w poniedziałek podsumowało sprzedaż obligacji w 2022 r. Okazało się, że w ciągu 12 miesięcy Polacy ulokowali w obligacjach oszczędnościowych aż 57,1 mld zł. To rekord.
W porównaniu z 2021 r. kwota wzrosła o 32 proc. Przez lata o takiej sprzedaży MF mogło tylko pomarzyć. Dekadę temu rocznie w obligacjach lokowano 2-3 mld zł. Ubiegłoroczna sprzedaż była większa niż w latach 2012-2019 razem wziętych. Wtedy suma wynosiła niecałe 53 mld zł.
Ogromna kwota w obligacjach to z jednej strony lokata pieniędzy dla obywateli. Z drugiej strony jest to pożyczka zaciągnięta u społeczeństwa przez rząd na pokrycie bieżących wydatków budżetowych.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
— Ostatnie lata to zdecydowanie rosnące zainteresowanie naszymi obligacjami oszczędnościowymi. Po rekordowym 2021 r. odnotowaliśmy ponowny wzrost. Popyt na nasze obligacje wyniósł w sumie 57,1 mld zł, ze średnią miesięczną wartością zakupu na poziomie ponad 4,7 mld zł – komentuje wiceminister finansów Sebastian Skuza.
Zobacz także: Puchną oszczędności Polaków w bankach, kredytów ubywa. Dla konsumentów to nie są dobre wieści
Z danych MF wynika, że w 2022 r. największy udział w sprzedaży miały obligacje czteroletnie. W nich Polacy ulokowali ponad 24,2 mld zł (42-proc. udział w strukturze sprzedaży). Są to obligacje, których oprocentowanie powiązane jest ze wskaźnikiem inflacji powiększonym o dodatkową marżę. To oznacza, że odsetki od drugiego roku do końca trwania oszczędzania będą zawsze przewyższać inflację.
Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo
Kolejne pod względem popularności były, wprowadzone do sprzedaży w czerwcu, obligacje roczne, których oprocentowanie uzależnione jest od stopy referencyjnej Narodowego Banku Polskiego. Na ich zakup klienci przeznaczyli ponad 12,4 mld zł (22-proc.udział w strukturze sprzedaży).
Na trzecim miejscu, z 16-proc. udziałem w strukturze sprzedaży, uplasowały się obligacje trzymiesięczne, o oprocentowaniu stałym, czyli z zyskiem znanym z góry. Przeznaczone są dla osób skłonnych angażować swój kapitał na bardzo krótki czas. Są jednak zdecydowanie mniej oprocentowane (aktualnie 3 proc. w skali roku).
Największy boom w połowie roku
Przy okazji podsumowania 2022 r. resort finansów pierwszy raz upublicznił dane na temat sprzedaży obligacji w grudniu. Wyniosła prawie 2 mld zł. Co ciekawe, był to najsłabszy wynik miesięczny. Widać więc przygasające zainteresowanie obligacjami, których warunki od kilku miesięcy się nie poprawiły, a wiele banków ma je już lepsze.
"Najchętniej kupowanymi instrumentami były obligacje 4-letnie – COI. Nabywcy indywidualni przeznaczyli na ich zakup kwotę 1 mld 93,1 mln zł (55-proc. udział w strukturze sprzedaży). Zainteresowaniem cieszyły się również obligacje 10-letnie – EDO (21 proc.) i jednoroczne – ROR (11 proc.). W dalszej kolejności oszczędzający wybierali obligacje trzymiesięczne – OTS (4 proc.) i trzyletnie – TOS (4 proc.) oraz dwuletnie – DOR (3 proc.)" – podało MF.
Na zakup obligacji rodzinnych dedykowanych beneficjentom programu Rodzina 500+ klienci przeznaczyli w grudniu kwotę 37 mln zł. Obligacje rodzinne kierowane są wyłącznie do osób, otrzymujących świadczenie w ramach programu Rodzina 500+, które chcą oszczędzać na przyszłe potrzeby swoich dzieci.