E-recepty i e-zwolnienia w internecie
65 zł za e-receptę i 99 zł za e-zwolnienie z pracy. Dziennik Gazeta Prawna opisuje historię zakupu recepty i zwolnienia z pracy przez internet. W sieci jest sporo witryn świadczących tego typu usługi bez jakiejkolwiek kontroli.
Wystarczy szybki przelew i dokumenty są na e-mailu. Wcześniej należy wypełnić dość skromną ankietę, która sama podpowiada rodzaj dolegliwości. W przypadku chęci otrzymania zwolnienia "L4" jest to np. ostry ból kręgosłupa. Bez jakiegokolwiek kontaktu z lekarzem dokument wystawiany jest zdalnie.
Żadnego badania, żadnego wywiadu nie ma również w przypadku próśb o wystawienie recepty, nawet na silny lek przeciwlękowy. Dziennikarze udający pacjentów dodatkowo otrzymali promocję na kolejne zamówienia.
"DGP" zwrócił się z pytaniami do prezesa firmy, która prowadzi jedną z takich stron.
- Ja zajmuję się organizacją pracy, lekarz odpowiada za to, pod czym się podpisuje - ucina krótko. Dodaje, że jeśli pacjent wpisuje jakąś dolegliwość mimo jej braku, to on jest winien poświadczenia nieprawdy.
Dziennikarze dotarli do lekarza, który wystawił receptę. Okazał się specjalistą neurochirurgiem na eksponowanym stanowisku w znanym szpitalu. Pytany o dość kontrowersyjny sposób zdobywania leków przekonuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
"Czeka nas poważna debata nad zmianami w kodeksie etyki lekarskiej"
- To nadużycie przepisów, które miały swoje uzasadnienie w czasie pandemii. Dziś to szara strefa - komentuje Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Przypomina, że NIL interweniowała w tych sprawach u premiera oraz w resorcie zdrowia, żeby ukrócić tego typu proceder. MZ powołało zespół roboczy w celu wypracowania rozwiązań, ale - jak wyjaśnia Jankowski - na razie bez odzewu.
Zdaniem szefa NIL należy wprowadzić obowiązek, by podmiot świadczący porady z zakresu telemedycyny jednocześnie prowadził świadczenia w realu, stacjonarnie.
- Czeka nas poważna debata nad zmianami w kodeksie etyki lekarskiej. Ten dokument długo nie ulegał zmianom i w efekcie nie odpowiada na wyzwania współczesnego świata, łącznie z rozwojem usług teleinformatycznych - dodaje.
ZUS może cofnąć lekarzowi upoważnienie do wystawiania zaświadczeń lekarskich
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował "DGP", że dotąd wpłynęło kilkadziesiąt skarg na różne podmioty oferujące e-recepty i e-zwolnienia. Jak wyjaśnia, pacjenci oczekiwali rzeczywistej konsultacji, a nie "suchego" wystawienia recepty czy zwolnienia.
Obecnie prowadzone jest postępowanie wyjaśniające w sprawie spółki prowadzącej jeden z portali.
Ministerstwo Zdrowia nie odpowiedziało dziennikowi na zadane pytania.
Odpowiedział natomiast ZUS. - Po zgłoszeniu natychmiast podjęliśmy działania - poinformował "DGP" Paweł Żebrowski, rzecznik zakładu.
Podkreślił, że w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w wystawianiu "L4" ZUS może cofnąć lekarzowi upoważnienie do wystawiania zaświadczeń lekarskich na okres nieprzekraczający 3 albo 12 miesięcy.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: