Wybory do 300-mandatowego greckiego parlamentu po raz pierwszy zostaną przeprowadzone w systemie proporcjonalnym. Choć w sondażach prowadzi rządząca Nowa Demokracja, powszechnie spodziewane jest, że o tym, kto będzie rządził, dowiemy się dopiero w lipcu.
Według europejskiego agregatora sondażów EuropeElects w niedzielnych wyborach parlamentarnych Nowa Demokracja premiera Kyriakosa Mitsotakisa może uzyskać 36,6 proc. głosów, dowodzona przez byłego premiera Aleksisa Tsiprasa Syriza – 29,5 proc., a Panhelleński Ruch Socjalistyczny (PASOK) szefowany przez Nikosa Androulakisa – 10,3 proc.
Jednocześnie wybory do 300-mandatowego greckiego parlamentu po raz pierwszy zostaną przeprowadzone w systemie proporcjonalnym. Jak podkreślają analitycy, partia chcąca rządzić samodzielnie musiałaby zatem uzyskać 46 proc. ogólnej liczby głosów, co jest mało prawdopodobne.
Podczas gdy Nowa Demokracja liczy na rząd jednopartyjny, Syriza myśli o postępowej koalicji wraz z socjalistami. Obie partie wykluczają przy tym jakąkolwiek współpracę między sobą. Jeśli negocjacje w sprawie rządu koalicyjnego zakończą się niepowodzeniem, w lipcu dojdzie do ponownych wyborów, w których do stworzenia rządu potrzebne będzie przekroczenie 37 proc. głosów.
„Druga tura wyborów odbędzie się w ramach tzw. wzmocnionego systemu proporcjonalnego, zgodnie z którym zwycięska partia otrzymuje premię w wysokości 50 mandatów. Wydaje się, że przy obecnych prognozach sondażowych większością parlamentarną cieszyć się będzie Nowa Demokracja” – mówi w rozmowie z Reutersem analityk Pantos Koliastasis.
Rządy premiera Mitsotakisa zbiegły się z serią światowych kryzysowych, w tym pandemią COVID-19 i wojną w Ukrainie.
Kreśląc bilans ostatnich czterech lata w Grecji, „Foreign Policy” zwraca jednak uwagę na hojne rządowe subsydia, obniżenie podatków i podwyższenie emerytur. „Mitsotakis podniósł również płacę minimalną. W trakcie swojej kadencji dokonał ważnych inwestycji w infrastrukturę i zdigitalizował znaczną część greckiej biurokracji” – wylicza czasopismo.
Po drugiej stronie szali znajduje się jednak określany mianem „greckiej Watergate” skandal podsłuchowy, który oprócz sporych problemów wewnętrznych zapewnił Grecji ostatnie miejsce wśród całej unijnej „27” w tegorocznym Światowym Indeksie Wolności Prasy. Nie pomogła również największa w historii kraju katastrofa kolejowa, w której w lutym zginęło aż 57 osób.
Liderzy partii skierowali swoje ostatnie kampanijne słowa do wyborców w piątek (19 maja). „Położyliśmy fundamenty, a pojutrze… będziemy kontynuować budowę nowej Grecji” – przekonywał Mitsotakis na konferencji pod greckim Akropolem. Tsipras, który wybrał się natomiast do położonego na zachodzie miasta Patras, zapowiadał natomiast zakończenie „koszmaru”, jakim są rządy jego rywala.
W wyborach parlamentarnych w 2019 r. udział wzięło 57,78 proc. Greków. Choć trudno ocenić, ilu wyborców uda się do urn w tę niedzielę, świadomość, iż ich głos prawdopodobnie nie będzie rozstrzygający, może źle wpłynąć na frekwencję.