Grał u najwybitniejszych, sam stał się legendą. Twórczość Jerzego Stuhra w pigułce

4 mies. temu 22

Zachwycał w teatrze, kinie i w telewizji. Ale nie tylko. Jerzy Stuhr miał w swoim dorobku projekty operowe. Nawet z epizodu potrafił zrobić prawdziwy majstersztyk. "Kontrabasistę" - monodram Patricka Sueskinda - uczynił swoją teatralną wizytówką, z którą na sceny w najróżniejszych teatrach świata wracał ponad 700 razy.

Jerzy Stuhr, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, reżyserów filmowych i teatralnych, zmarł w wieku 77 lat.

Chociaż do matury mieszkał w Bielsku-Białej, to urodził się i całe życie związany był bardzo blisko z Krakowem. To tutaj ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1970 r.) oraz studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie (1972 r.; obecnie Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie). Tu również debiutował jako aktor i gwiazdor telewizji.

Teatr

Być może wiele osób kojarzy Jerzego Stuhra jako komika, aktora komediowego, showmana. A przecież to tylko część jego dorobku. W końcu, szczególnie w teatrze, dał się poznać jako piekielnie utalentowany aktor dramatyczny. A grał u najwybitniejszych twórców i twórczyń polskiego teatru i kina XX wieku.

Debiutował w "Kordianie" Juliusza Słowackiego w reżyserii Ireny Babel (listopad 1970 r.). Rok później przyszło mu się zmierzyć z olbrzymim wyzwaniem aktorskim, których później na jego drodze nie brakowało. Musiał zastąpić Wojciecha Pszoniaka w roli Piotra Wierchowieńskiego w "Biesach" Fiodora Dostojewskiego (reżyseria: Andrzej Wajda), wystawianym w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie.

W 1972 roku - tuż po ukończonych studiach - również w ramach zastępstwa po raz pierwszy zagrał u Jerzego Jarockiego. Tym razem zastąpił Marka Walczewskiego w roli Leona Węgorzewskiego w "Matce" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Na czym polegało wyzwanie? W obu przypadkach młody Stuhr musiał stworzyć postaci, które jego poprzednicy zagrali wybitnie. W 1973 roku otrzymał rolę Belzebuba w "Dziadach" Adama Mickiewicza w reżyserii Konrada Swinarskiego. Była to jedna z ostatnich sztuk stworzonych przez Swinarskiego w krakowskim teatrze. Po latach Stuhr wyznał, że możliwość grania u jednego z najwybitniejszych twórców teatralnych w polskiej historii wywarła ogromny wpływ na całą jego późniejszą twórczość.

Z krakowskim Starym Teatrem Stuhr związany był aż do połowy lat 90. XX wieku. Regularnie grał tu u Jerzego Jarockiego, Jerzego Grzegorzewskiego, Krzysztofa Kieślowskiego czy Andrzeja Wajdy. Mało tego, niemal od początku swojej teatralnej kariery - bo od 1973 roku - coraz częściej angażował się w pracę nad konkretnymi tytułami także jako asystent reżysera (m.in. u Jarockiego czy Wajdy).

Włochy

W 1980 roku debiutem aktorskim we Włoszech Stuhr otworzył nowy rozdział w swojej karierze i życiu. Wówczas został zaproszony z innymi polskimi artystami do "L'Atelier di Formia - Istituto Internazionale di Ricerca sul Teatro Contemporaneo" w Pontederze, prowadzonego przez reżysera Giovanniego Pampiglione. W ciągu kolejnych pięciu lat Stuhr zagrał we włoskich adaptacjach tekstów Mrożka, Jasińskiego czy Stanisława Ignacego Witkiewicza. Szybko stał się "ambasadorem" polskiego teatru we Włoszech i w Europie Zachodniej. Grał również w teatrach w Mediolanie, Trieście i Genui. W tym czasie miał okazję poznać czołowych twórców włoskiego kina i teatru: Nanniego Morettiego, Adrianę Asti czy Michela Placido. W 1982 roku jego rola w "Mątwie" Witkacego, wystawionej podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego we Florencji, doceniona została Nagrodą Krytyki Włoskiej dla najlepszego aktora zagranicznego we Włoszech. W uzasadnieniu zwrócono uwagę na wspaniałe opanowanie języka włoskiego oraz jakość interpretacji. 

Jerzy Stuhr w "Kontrabasiście" (1993 r.)Adam Hawałej/PAP

Reżyser teatralny

Swoją twórczość reżyserską rozpoczął monodramem "Kontrabasista" Patricka Sueskinda. Spektakl stworzył we współpracy z krakowską PWST, a wystawił na scenie Piwnicy Przy Sławkowskiej. Przez kolejne cztery dekady Stuhr z własnym opracowaniem niemieckiego bestselleru z 1981 roku podróżował do Niemiec, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Australii, Austrii i Włoch (w ramach trzyletniego tournee po Włoszech Stuhr występował z włoskojęzycznym tłumaczeniem spektaklu). Tylko w Krakowie Stuhr "sięgał po kontrabas" ponad 700 razy. W ostatnich latach wielokrotnie stuhrowskiego "Kontrabasistę" można było zobaczyć w warszawskim Teatrze Polonia.

W kolejnych latach sięgał po najróżniejsze klasyki literackie, które realizował w różnych - głównie krakowskich - teatrach. Ale nie tylko. W Starym Teatrze w Krakowie w 1990 roku stworzył spektakl "Fortynbras się upił" Janusza Głowackiego. W teatrze Scena na Piętrze w Poznaniu wyreżyserował "Życie wewnętrzne" Marka Koterskiego. Dla Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni wyreżyserował "Cabaret" Johna Kandera z tłumaczeniami tekstów piosenek autorstwa Wojciecha Młynarskiego. 

Do polskiej klasyki przeszła jego odsłona molierowskiego "Mieszczanina szlachcicem", której premiera na scenie nowohuckiego Teatru Ludowego odbyła się w czerwcu 1993 roku. W spektaklu zagrał również główną rolę - Pana Jourdaina - dając popis swojego wybitnego talentu tragikomicznego. 

"Nas przyzwyczajono, że będziemy pod pręgierzem krytyki przez całe życie". Wywiad z Jerzym Stuhrem

"Nas przyzwyczajono, że będziemy pod pręgierzem krytyki przez całe życie". Wywiad z Jerzym StuhremMateusz Kudła | Fakty po południu

Krzysztof Kieślowski zwrócił uwagę w jednym z wywiadów, że Jerzy Stuhr był jego zdaniem wyjątkowym polskim aktorem, świetnie odnajdującym się w filmie, teatrze i telewizji. Twórca między innymi "Dekalogu" powiedział, że aktor nie tylko do perfekcji opanował technikę, ale również wykazywał się znajomością rzeczywistości. - A ponad tymi dwiema umiejętnościami góruje inteligencja - podkreślił Kieślowski. Z łatwością potwierdzenie tych słów można znaleźć również w dorobku reżyserskim Stuhra. Tylko w latach 1990-2016 z niezwykłą uważnością społeczną Stuhr sięgał po ponadczasowe dramaty, w których stawiał lustro czasom współczesnym. Nieważne, czy były to klasyki Shakespeare’a, Różewicza czy Mrożka. Stuhr zawsze znajdował elementy, które w danym czasie wybrzmiewały nader aktualnie. 

Jerzy Stuhr podczas XV Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (1977 r.)Ryszard Okoński/PAP

Muzyka

Każdy z nas chociaż raz usłyszał Jerzego Stuhra w piosence "Śpiewać każdy może" z muzyką Stanisława Syrewicza i tekstem Jonasza Kofty. W końcu to wykonanie z opolskiego festiwalu z 1977 roku przeszło do historii polskiej muzyki rozrywkowej.

Ale nie każdy wie, że Stuhr wziął udział w spektaklu operowym. Jak do tego doszło? W 2016 roku podjął się po raz pierwszy w karierze reżyserii w Operze Krakowskiej, biorąc na warsztat "Don Pasquale" Gaetana Donizettiego. "(…) Z epizodycznej śpiewanej roli Notariusza zrobił prawdziwy majstersztyk. Udowadnia, że nie tylko nie każdy może śpiewać, ale i nie każdy może milczeć: tak milczeć!" - pisała w 2017 roku na łamach "Ruchu Muzycznego" Monika Patryk. Do opery wrócił jeszcze dwukrotnie: w 2019 roku wyreżyserował "Cyrulika sewilskiego" Gioacchina Rossiniego, a dwa lata później - "Cosi fan tutte" Wolfganga Amadeusza Mozarta. 

Duży ekran

Z całą pewnością to nie teatr, a film i telewizja przyniosły mu ogromną rozpoznawalność. Publiczności telewizyjnej dał się poznać w latach 1972-76 jako współprowadzący popularny wówczas program estradowo-kabaretowy "Spotkanie z Balladą".

W świat filmu natomiast wkroczył jeszcze na studiach aktorskich. Początkowo były to role epizodyczne, czasem nawet niewymieniane w napisach końcowych. Pierwszą główną rolę zagrał u Krzysztofa Kieślowskiego w telewizyjnym filmie fabularnym "Spokój" (1976 r.). W tym samym roku do kin trafił inny film Kieślowskiego "Blizna", w którym Stuhr miał drugoplanową rolę asystenta Bednarza (Stefana Bednarza, granego przez Franciszka Pieczkę). W 1978 roku w kinach pojawił się legendarny "Wodzirej" Feliksa Falka.

Jerzy Stuhr na planie filmu "Wodzirej"Witold Rozmysłowicz/CAF/PAP

Stuhr nie tylko zagrał główną rolę, ale był również współautorem dialogów. W tym samym roku w roli drugoplanowej pojawił się w "Bez znieczulenia" Andrzeja Wajdy, film znalazł się w Konkursie Głównym Festiwalu Filmowego w Cannes. Również w 1979 roku Stuhr zagrał w "Szansie" Falka oraz "Amatorze" Kieślowskiego. Za obie role otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku (obecnie FPFF w Gdyni). 

W latach 80. dorobek Stuhra wzbogacił się o serię świetnych i dostrzeżonych ról. Natomiast w tym czasie stworzył także dwie postaci, które dla wielu są kultowe pomimo upływu czasu. Chodzi oczywiście o komedie Juliusza Machulskiego: "Seksmisja (1984 r.), gdzie zagrał Maksa Paradysa oraz "Kingsajz" (1988 r.), w którym grał nadszyszkownika Kilkujadka. Pomimo dziesiątek ról dramatycznych, wymagających niezwykłego talentu i warsztatu, to właśnie z kreacjami komediowymi legendarny aktor kojarzony jest najczęściej. Do dwóch wspomnianych trzeba jeszcze dodać postać komisarza Jerzego Rybę z "Kilera" i "Kiler-ów 2-óch" (reżyseria Juliusz Machulski). Natomiast w pierwszej dekadzie XXI wieku użyczył głosu postaci Osła w serii filmów animowanych "Shrek". Osioł stał się kolejną postacią, która do Stuhra na stałe przyległa. 

Jerzy Stuhr i Małgorzata Kożuchowska na planie "Kilera" (1997 r.)Afa Pixx/Krzysztof Wellman/PAP

Na małym ekranie pojawił się po raz ostatni w serialu "Mój agent". Natomiast jego ostatnią rolą filmową była postać ambasadora Polski w komediodramacie Nanniego Morettiego "Il sol dell'avvenire". Światowa premiera tego ostatniego odbyła się w ramach tegorocznego Konkursu Głównego Festiwalu Filmowego w Cannes. 

Reżyser filmowy

Trudno wymieniać wszystkie role filmowe i telewizyjne Stuhra, za które był nagradzany czy budził zachwyt krytyki i publiczności. Tym bardziej, że osobną częścią jego dorobku są filmy fabularne, jakie wyreżyserował. Począwszy od telewizyjnego "Spisu cudzołożnic" na podstawie powieści Jerzego Pilcha, przez "Historie miłosne", "Tydzień z życia mężczyzny", "Duże zwierzę" (na podstawie scenariusza Krzysztofa Kieślowskiego), "Korowód", po "Obywatela", w niezwykły sposób sondował rzeczywistość, przyglądał się jej absurdom, serwował szeroką paletę emocji. Doskonale wiedział, jak tworzyć kino autorskie, łączące jakościową rozrywkę z pytaniami o to, co ważne i warte głębszej refleksji. 

Jerzy Stuhr na planie "Tygodnia z życia mężczyzny" (1999 r.)Afa Pixx/Krzysztof Wellman/PAP

"Historie miłosne" (1997 r.) oraz "Tydzień z życia mężczyzny" (1999 r.) swoją światową premierę miały w ramach Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Ten pierwszy doceniony został nagrodą Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej FIPRESCI. Natomiast "Duże zwierzę" premierowo zaprezentowane zostało w ramach Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach w 2000 roku, gdzie doceniony został Specjalną Nagrodą Jury. 

Niemal wszystkie filmy reżyserowane przez Stuhra podróżowały po festiwalach za granicą i w kraju - w tym w selekcji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Zresztą do Konkursu Głównego gdyńskiego festiwalu trafiły wszystkie jego filmy i niemal każdy przynosił jego gwiazdom lub twórcom najważniejsze nagrody. 

Rozmowa z Jerzym Stuhrem na festiwalu Dwa Brzegi

Rozmowa z Jerzym Stuhrem na festiwalu Dwa Brzegi (wideo z 2019 roku)tvn24

tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Grygiel/PAP

Czytaj więcej
Radio Game On-line