Komisja Europejska broni zasadności i zgodności z prawem cel nałożonych na chińskie samochody elektryczne. Wielu ekspertów ostrzega jednak, że dochodzenie antydumpingowe KE mogło naruszyć zasady WTO.
Chiny złożyły w tym miesiącu skargę na Unię Europejską do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Zdaniem wielu prawników dziewięciomiesięczne dochodzenie Komisji Europejskiej mogło naruszać reguły WTO – choć eksperci różnią się w opiniach, jak poważne było to naruszenie.
– Prawdopodobieństwo, że Komisja złamała reguły WTO, wynosi niemal sto procent – uważa Victor Crochet z kancelarii Van Bael & Bellis.
– Składając skargę do WTO przeciwko innemu państwu, trzeba się z tym liczyć, że (w sporach handlowych na forum WTO – red.) rzadko się wygrywa, a jak się przegrywa, to z kretesem – podkreślił w rozmowie z EURACTIV.
Prawdopodobnym rezultatem sprawy jego zdaniem „nie będzie jednak całkowite wycofanie barier handlowych, a obniżenie poziomu ceł”.
Podobnie uważa Bogdan Evtimov z kancelarii ACQUIS z siedzibą w Brukseli.
– Jeśli w ramach rozstrzygania sporu dojdzie do ustanowienia panelu (czyli zespołu orzekającego – red.), to panel może podtrzymać niektóre spośród argumentów Chin, a odrzucić inne. To wystarczy, aby zarówno Chiny, jak i Unia Europejska odtrąbiły zwycięstwo – ocenił.
KE pewna swego
Rzecznik Komisji Europejskiej Olof Gill stwierdził jednak w komentarzu dla EURACTIV, że KE „jest pewna, że każdy aspekt jej dochodzenia jest w pełni zgodny z unijnym prawem i zasadami WTO”.
Zwrócił również uwagę na wtorkową obniżkę stawek taryfowych przez UE, która „pokazuje, że Komisja w pełni przestrzega wszystkich stosownych zasad i obowiązków oraz opiera swoje ustalenia na faktach i dowodach”.
Tymczasowe cła UE wynoszą obecnie 36,3 proc., czyli mniej niż 38,1 proc., które Komisja pierwotnie zaproponowała w czerwcu.
Niezależnie od wyniku sporu na forum WTO, będzie on prawdopodobnie miał globalne konsekwencje zarówno dla sektora motoryzacyjnego, jak i „przyszłości zarządzania handlem międzynarodowym”, stwierdziła prawniczka specjalizująca się w handlu międzynarodowym i polityce handlowej Unii Europejskiej Evangelia Anevlavi.
Orzeczenie na korzyść Chin może być sygnałem, że globalny system handlowy nadal oferuje rozwijającym się gospodarkom, takim jak Chiny, „środek do kwestionowania działań bardziej ugruntowanych potęg”, podkreśliła.
Z kolei decyzję na korzyść UE „można będzie interpretować jako poparcie dla wysiłków Zachodu”, dodała.
Sprawa dotyczy też procedur
Podstawowy argument wysuwany przez chińskie ministerstwo handlu nie opiera się tylko na stwierdzeniu, że same cła są nielegalne. Pekin uważa także, że w trakcie unijnego dochodzenia doszło do kilku „uchybień proceduralnych”.
Podobnie, Izba Handlowa Chin przy UE zarzuciła wcześniej KE wydawanie „nieuzasadnionych wniosków o udostępnienie dokumentów i informacji”, a także o inne „nadużycia uprawnień śledczych”.
– Jeśli UE rzeczywiście nie dostarczyła Chinom wszystkich niezbędnych informacji lub nie uzasadniła należycie swoich ustaleń, może to stanowić poważne naruszenie zobowiązań UE w ramach WTO – wskazała Anevlavi.
Zdaniem Evtimov argument Chin o naruszeniach proceduralnych „może być silniejszy”, ponieważ „na Dyrekcję Generalną KE ds. Handlu wywierano ogromną presję polityczną, aby dochodzenie prowadzić jak najszybciej” – co zwiększa „ryzyko błędu ludzkiego”.
Nie wszyscy uważają jednak, że Chiny mają aż tak duże szanse wygrać spór. Zdaniem Kristofa Van Aela, konsultanta ds. handlu międzynarodowego w firmie Alongsight, „staranne i gruntowne przygotowanie działań UE” oznacza, że Pekinowi może być trudno udowodnić „błędy proceduralne lub motywacje polityczne”.
– Działania UE są starannie opracowane – podkreślił.
Arthur Leichthammer, ekspert ds. geoekonomii w Centrum Jacques’a Delorsa, również uważa, że sprawa może ostatecznie przynieść korzyść Komisji.
Jego zdaniem fakt, że „skarga WTO umieszcza dochodzenie w zakresie prawa międzynarodowego”, może politycznie obrócić się przeciwko Pekinowi.
– Orzeczenie WTO na korzyść ceł antysubsydyjnych, nawet jeśli nieznacznie zmienione, wzmocniłoby pozycję polityczną nie tylko UE, ale i WTO – zwrócił uwagę.
Szykuje się druga skarga?
Crochet i Evtimov wskazują tymczasem, że skarga Chin w ramach WTO dotyczy jedynie tymczasowych taryf UE, a nie tych ostatecznych, których wprowadzenia można się spodziewać pod koniec października.
Jak podkreślił Crochet, „ten już rozpoczęty spór raczej nie zostanie zakończony, ponieważ do czasu zakończenia konsultacji i wystosowania wniosku o powołanie panelu (co potrwa co najmniej do listopada – red.) wejdą w życie ostateczne cła”.
Oznacza to, że jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia w drodze negocjacji, Pekin będzie musiał złożyć drugą skargę do WTO.
Zdaniem Crocheta decyzja Chin o wszczęciu sporu na forum WTO w sprawie środków tymczasowych miała na celu głównie „wywarcie presji na Komisję” i zagrożenie, że jeśli UE „nie naprawi pewnych błędów przed wprowadzeniem ostatecznych środków”, to za te ostateczne cła Chiny ją pozwą.
Także według Evtimova jest „prawie pewne”, że Chiny złożą do Światowej Organizacji Handlu drugą skargę, tym razem dotyczącą ceł stałych.
– Skoro Chiny zaskarżyły już środki tymczasowe, to jeśli nie będą zadowolone z ostatecznego rozwiązania, zaskarżą również stałe cła. Wtedy w WTO będą dwie oddzielne sprawy – wyjaśnił.
Aby zapobiec wprowadzeniu stałych ceł, w drodze głosowania musi je zablokować większość kwalifikowana, czyli 15 państw UE, reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności bloku. Według doniesień tylko cztery państwa zagłosowały przeciwko cłom tymczasowym w lipcowym głosowaniu.
W opublikowanym na początku tego miesiąca wywiadzie dla „Financial Times” komisarz UE ds. handlu Valdis Dombrovskis powiedział, że spodziewa się, iż państwa poprą stałe cła. Komisja dodała we wtorek (20 sierpnia), że cła wejdą w życie najpóźniej 30 października.