Czy WIRON został policzony „na oko”? Reforma wskaźników referencyjnych trzeszczy - Interia Biznes

1 lat temu 40

Przypomnijmy - zaraz po zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego z 25 kwietnia zeszłego roku o tym, że stopa WIBOR, która przesądza o wysokości rat kredytów, zostanie zastąpiona nowym, "sprawiedliwszym" i bardziej korzystnym dla kredytobiorców wskaźnikiem - za "wyprodukowanie" takiego zabrała się państwowa spółka GPW Benchmark, będąca już wcześniej administratorem WIBOR.

W skrócie rzecz ujmując - w wyniku prac Narodowej Grupy Roboczej - jako taki wskaźnik wskazany został WIRON. Jest wyliczany na podstawie oprocentowania depozytów, jakie banki płacą m.in. dużym przedsiębiorstwom. GPW Benchmark ogłosiła wszystkie wymagane przez europejskie prawo dokumenty 2 grudnia i oświadczyła, że od tego dnia WIRON może być używany w umowach kredytowych między bankami a ich klientami oraz w innych kontraktach finansowych.

28 grudnia administrator wskaźnika WIRON wydał komunikat, że z powodu błędu u jednego z dostawców trzeba było dane na nowo przeliczyć. A co za tym idzie - przeliczyć cały WIRON na nowo i ogłosić nowe stawki. Taka rekalkulacja wskaźnika nastąpiła po raz trzeci, choć po raz pierwszy od czasu, kiedy WIRON uznany został jako oficjalny i zgodny z prawem, czyli po niespełna miesiącu. Sama ta wpadka kładzie potężny cień na wiarygodność WIRON-u.

- Jeśli już administrator ogłasza regulamin, to dane powinny być pewne - mówi rozmówca Interii, ekspert rynku finansowego, pragnący zachować anonimowość.

Ale dla rynku problemem zaczęła być też przejrzystość postępowania administratora. Bo "stare" wyliczenia wskaźnika - też nie po raz pierwszy - zniknęły z jego strony.

Jakie to ma znaczenie? Załóżmy, że ktoś wziął już kredyt na WIRON-ie. Gdyby "stare" wyliczenia nie zniknęły, mógłby ustalić różnicę. Dodajmy, że nowe wyliczenia obniżają nieco WIRON. A zatem konsument, który wziął kredyt, gdy wskaźnik był wyższy, powinien zapukać do banku i powiedzieć: "drogi banku, może nie ze swojej winy, ale policzyłeś mi za dużo. Oddaj mi zatem różnicę". A bank mógłby wnieść roszczenia do administratora.

Skoro jednak dokumenty znikają, to sprawa wydaje się zamieciona pod dywan. Tym razem się upiekło, bo - według naszej wiedzy - banki podeszły do WIRON-u ostrożnie i nie udzielały opartych na nim kredytów. Zniknięcie "starych" stawek ktoś mógłby jednak uznać za próbę zatarcia śladów. A gdyby takie oskarżenie pod adresem administratora padło, mogłoby położyć cień na jego reputacji.

Ekspert rynku finansowego, z którym rozmawiała Interia, pieczołowicie zbierał dane i zarchiwizował te, które GPW Benchmark ogłaszała, zanim postanowiła je ukryć. Wynikają z nich ciekawe porównania i jeszcze bardziej interesujące wnioski. Zwrócił on uwagę na kilka faktów, które są warte zastanowienia zanim banki zaczną polską "reformę" wskaźników referencyjnych traktować serio.

Po pierwsze zwraca on uwagę, że ostatnia rekalkulacja WIRON-u objęła cały okres, za który został on opublikowany, czyli od 2 stycznia 2019 roku, a nie tylko okres 2-28 grudnia zeszłego roku, jak tego domagała się Komisja Nadzoru Finansowego. Największa skala korekt objęła 2022 rok. W ciągu całych czterech lat korekta większa niż o jeden punkt bazowy objęła 22 proc. dni, dla których ogłaszany był WIRON. W 2022 roku skorygowano o więcej niż 1 pb wartość WIRON w 85 proc. dni.

Pod drugie, WIRON został - w większości przypadków - skorygowany w dół. Zdaniem eksperta znaczy to, że "dodane" zostały do grupy przedsiębiorstwa, których depozyty są podstawą obliczania wskaźnika, a wcześniej dane o ich depozytach nie były brane do wyliczeń.

- Korekty są głownie w dół, co świadczy o tym, że dodano korporacje. Możemy się tego domyślać, gdyż dużym korporacjom banki płaciły mniej (...) prawdopodobnie jakichś korporacji ktoś wcześniej nie uwzględniał i dlatego nastąpiła rekalkulacja - mówi ekspert.

Po trzecie, największa korekta WIRON wyniosła 14 pb. Czy to dużo

- To bardzo dużo - dodaje nasz rozmówca. I zwraca uwagę, że korekty dotyczą wskaźnika overnight, a jeśli wyliczyć metodą procentu składanego WIRON na 3 miesiące i WIRON na 6 miesięcy, a takie stawki mają być stosowane w kredytach, różnice mogą się znosić, ale tylko wtedy gdy mają różny znak. A tu mają w przeważającej mierze ten sam.

Wróćmy do korekt, które objęły cały czteroletni okres, ale najwięcej było ich w ostatnim roku. To wbrew regułom statystyki, bo te mówią, że proporcje korekt powinny się rozkładać równomiernie.

- Większa skala korekt nastąpiła w roku bieżącym, a powinny rozkładać się równomiernie w całej grupie. Poziom korekty też jest zmienny w zależności od okresu obserwacji - mówi rozmówca Interii.

Istotne korekty wartości WIRON nastąpiły za 2022 roku, a tylko trochę skorygowane zostały dane z poprzednich lat. Co z tego wynika? Czyżby było tak, że w poprzednich latach wszystko działało dobrze, a dopiero w 2022 roku coś się popsuło z dostarczanymi do obliczania WIRON danymi? Ta bardzo mało prawdopodobna hipoteza. Było raczej odwrotnie - cały czas brakowało części danych i dopiero w grudniu to zauważono.

Ale skoro tak, to dlaczego korekty objęły głównie 2022 rok, a nie rozłożyły się - zgodnie ze statystyką - równomiernie? Pojawia się przekonywająca hipoteza, że banki mają kłopot z "wydobyciem" wiarygodnych danych za wcześniejsze okresy. GPW Benchmark sama nie kryje, że do końca 2020 roku zajmowała się reanimacją stopy WIBOR i uzyskaniem dla niej licencji, a inne wskaźniki - owszem - liczyła, ale jakby nie przykładając do nich takiej wagi. Dopiero, gdy premier wyraził zapotrzebowanie na nowy wskaźnik, danych potrzebnych do zbudowania go trzeba było szukać.

- Może banki mają problem z wyciągnięciem tej historii. Pewnych danych może nie da się wyciągnąć - mówi ekspert.

Ale jeśli tak, to znaczy, że WIRON za poprzednie lata może być wyliczony jedynie na podstawie części danych, jakie byłyby potrzebne do ustalenia rzeczywistej wysokości indeksu, czyli "na oko". Jakiej części danych brakuje? Tego nie wiemy. Ale jeżeli tak jest, jeśli banki nie są w stanie odtworzyć wszystkich transakcji z przeszłości, to znaczy, że wartości indeksu za ten okres (nie wiemy jak długi) są cząstkowe lub hipotetyczne.

Dodajmy, że WIRON 28 grudnia został rekalkulowany po raz trzeci. Pierwszy raz było to w czasach, kiedy obecny WIRON nazywał się jeszcze WIRD-em (Warszawskim Indeksem Rynku Depozytowego). GPW Benchmark opublikowała "testowe" dane historyczne wskaźnika w 2021 roku i po pewnym czasie dane te zniknęły.

Po raz kolejny dane zostały pokazane w maju 2022 roku, miesiąc po zapowiedzi premiera, że WIBOR zostanie czymś zastąpiony. Skala korekt w porównaniu do poprzedniej odsłony sięgała 97 proc., a zakres zmian - 27 pb. We wrześniu zeszłego roku WIRD zmienił nazwę na WIRON i GPW Benchmark zapowiedziała weryfikację danych, a publikacja kolejnych została utajniona. Dane ze strony znowu zniknęły. Ujawniono je dopiero w listopadzie zeszłego roku po kolejnej weryfikacji za wcześniejszy okres. Jeśli ktoś jednak zachował plik, to dane różniły się od publikowanych poprzednio w 90 proc., a zmiany sięgały 10 pb.

Co tam historia - mógłby ktoś powiedzieć? Historia jest ważna, a nikt tego lepiej nie wie niż historycy. Jest ważna szczególnie w przypadku wskaźników referencyjnych. Dlaczego?

Otóż WIRON ma zastąpić stopę WIBOR, zapewne na początku 2025 roku. Wszystkie kontrakty, łącznie z hipotekami na WIBOR, mają być oprocentowane według stopy WIRON. Żeby tak się stało, minister finansów ma ogłosić tzw. spread korygujący, czyli wskazać o ile WIRON powinien być wyższy niż był do tej pory. Bo spread korygujący to mediana różnicy obu wskaźników z - najprawdopodobniej - pięciu ostatnich lat. Do tego właśnie potrzebna jest historia - wiarygodna i rzetelna. Spread wprowadzany jest po to, żeby zachować równowagę stron kontraktów zawartych na WIBOR. Dlatego właśnie kredytobiorcy nie mają się co łudzić, że dzięki tej zamianie będą płacić niższe raty.

Gdyby WIRON przez ostatnie cztery lata w pełni odzwierciedlał zachodzące na rynku transakcje - tak jak o tym mówi dokumentacja - nie byłoby problemu. Jeszcze rok i zgodnie z dotychczas przyjętymi zasadami można byłoby go wprowadzać. Ale jeśli za minione lata odzwierciedla zaledwie część transakcji, a resztę pochłonął mrok niepamięci? Bo na przykład banki nie mają (skasowały?) albo nie mogą odtworzyć historycznych danych? A taka właśnie hipoteza wynika z przeprowadzonej korekty, sposobu jej przeprowadzenia oraz faktu zniknięcia "starych" wartości WIRON.

Jeśli reforma polskich wskaźników referencyjnych ma być przejrzysta, zgodna ze sztuką, której zasady ustaliły w praktyce największe banki centralne, nie budzić wątpliwości i ryzyka kolejnych sporów prawnych, są możliwe dwa rozwiązania. Pierwsze to takie, żeby WIRON liczyć przez najbliższych klika lat aż będzie pewność, że nie wymaga on kolejnych rekalkulacji. Drugie jest takie, żeby poszukać nowego wskaźnika faktycznie odzwierciedlającego procesy gospodarcze i koszt pieniądza.

Jacek Ramotowski

Czytaj więcej
Radio Game On-line