Czy podczas przyszłotygodniowego głosowania w Parlamencie Europejskim Ursula von der Leyen otrzyma wystarczająco głosów, by zostać wybraną na drugą kadencję jako szefowa Komisji Europejskiej?
Już w przyszłym tygodniu odbędzie się pierwsza sesja plenarna nowego Parlamentu Europejskiego. W jej trakcie dojdzie do kilku kluczowych głosowań. Jednym z nich będzie głosowanie nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej.
Niemka ma w Parlamencie Europejskim wielu sojuszników, ale również wielu przeciwników. Pojawia się więc pytanie, czy uda jej się zdobyć wymaganą większość głosów, która zapewni jej reelekcję.
Uda się zebrać potrzebną większość?
Aby zostać wybraną na kolejną kadencję, Ursulę von der Leyen w trakcie głosowania w PE będzie musiało poprzeć przynajmniej 361 europosłów. Jej kandydaturę przedstawiła Parlamentowi Rada Europejska. Gdyby Niemka nie zdobyła wystarczającej większości głosów, wtedy przywódcy państw członkowskich musieliby znaleźć innego kandydata lub kandydatkę. Czy jednak taki scenariusz jest w ogóle realny?
Co do zasady Ursulę von der Leyen popierają: Europejska Partia Ludowa (188 mandatów), Socjaliści i Demokraci (136 mandatów) i Odnowić Europę (76 mandatów). W sumie daje to 400 mandatów, a więc wystarczającą większość do przegłosowania kandydatury Niemki.
Głosowanie jest jednak tajne i nie obowiązuje w nim żadna dyscyplina, więc trzeba się liczyć z tym, że nie wszystkie delegacje krajowe poprą von der Leyen. Przykładowo EPL zakłada, że maksymalnie 15 proc. członków grupy (ok. 28 europosłów) może zagłosować przeciwko jej kandydaturze. Głosy w ramach EPL są stosunkowo najpewniejsze, bowiem to z tej partii wywodzi się Niemka.
Z pewnością jednak nie wszyscy socjaliści i liberałowie poprą jej kandydaturę. Dlatego też von der Leyen zaczęła szukać innych sojuszników, którzy również mogliby ją poprzeć, tak by nie musieć się obawiać, czy z pewnością wystarczy jej głosów.
W tym celu zwraca się ona w kierunku Zielonych, którzy dysponują 53 mandatami. Gdyby i oni poparli von der Leyen, wtedy większość wydawałaby się pewna. Kluczową do przekonania Zielonych oraz większej liczby socjalistów wydaje się być sprawa Zielonego Ładu.
EPL w trakcie kampanii wyborczej opowiadało się za wprowadzeniem zmian w kluczowym unijnym programie, jednak Zieloni są zdecydowanymi zwolennikami utrzymania Zielonego Ładu w jego obecnej formie.
W samej EPL zdania na temat dogadywania się z Zielonymi są podzielone. Przykładowo włoski europoseł Herbert Dorfmann, który zasiada w komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest przeciwnikiem porozumienia, by nie dochodziło do sytuacji, w której kwestie środowiskowe prowadzą do „zaniedbywania rolników”.
Sama von der Leyen robi jednak wszystko co w jej mocy, by zagwarantować sobie większość głosów. Z tego powodu zdecydowała się nawet nie pojechać na szczyt NATO do Waszyngtonu, o czym poinformował rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Eric Mamer.
Kolejne wyzwanie von der Leyen: szukanie głosów z prawej i z lewej
Podczas gdy Ursula von der Leyen ubiegająca się o przewodnictwo w Komisji Europejskiej pokonała przeszkodę w postaci uzyskania zgody przywódców państw członkowskich, jej kolejnym dużym wyzwaniem będzie pozyskanie głosów kluczowych członków Parlamentu Europejskiego.
Kto przeciwko?
Głosowanie nad wyborem przewodniczącej Komisji Europejskiej będzie się odbywało w głosowaniu tajnym, a to sprawia, że część europosłów może zagłosować przeciwko von der Leyen i nikt się o tym nie dowie. Są jednak partie, które wprost deklarują, że nie poprą Niemki.
Von der Leyen raczej nie ma co liczyć na głosy partii zrzeszonych w nowej grupie Patrioci dla Europy, której przewodzą Viktor Orban i Marine Le Pen. Zwłaszcza premier Węgier jest zagorzałym przeciwnikiem dotychczasowej szefowej Komisji Europejskiej. Pozostałe skrajnie prawicowe partie, na tą chwilę niezrzeszone w żadnej grupie w PE takie jak AfD czy Konfederacja, raczej również nie poprą von der Leyen.
Nie do końca wiadomo natomiast jak zachowają się partie należące do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), w której znajdują się m.in. Bracia Włosi Giorgii Meloni czy PiS. Włoska premier wstrzymała się od głosu w trakcie głosowania nad kandydaturą von der Leyen w Radzie Europejskiej, nie można więc wykluczyć, że jej europosłowie zagłosują przynajmniej częściowo, przeciwko.
Z kolei jak chodzi o PiS, to przed wyborami do PE wieloletni europoseł PiS Ryszard Czarnecki w rozmowie z EURACTIV.pl zapewniał, że jego partia zagłosuje przeciwko von der Leyen. Czarnecki stracił jednak mandat, a wiceprzewodniczący EKR Joachim Brudziński przekazał EURACTIV.pl, że decyzja w sprawie głosowania nie została jeszcze podjęta, jednak zapadnie ona „w niedalekiej przyszłości”.